Horyzont zdarzeń 2

copyright © http://szuflada.net 2015

„Horyzont zdarzeń” bierze udział w jednym z najważniejszych polskich konkursów poetyckich. Jako pierwszy w historii Nagrody im. Wisławy Szymborskiej do ścisłego finału dostał się debiutujący autor – Mirosław Mrozek.

Jakie to przyjemne trzymać w ręku tom poezji, kilkukrotnie czytać wszystkie wiersze, szukać w nich siebie i odnajdywać wspólne (z podmiotem i autorem) myśli oraz emocje, a mimo to – wobec całości – pozostawać bezradną (w sensie precyzyjnego wyrażenia swoich wrażeń po lekturze)! To książka, o której pisać warto (trzeba nawet!), ale jest ona trudna do okiełznania, umyka sztywnym interpretacjom. Jak głos, który w niej przemawia, potrzebuje myślowej przestrzeni i elastyczności.

W swojej książce Mrozek próbuje zdefiniować człowieka, poddaje go rozmaitym testom (o zabarwieniu filozoficznym, psychologicznym, moralnym), szuka granic jego wrażliwości, bada pojemność świadomości i intensywność uczuć oraz przygląda się czynnikom, które go kształtują, i rozmaitym przeobrażeniom, jakim ludzie ulegają. Wydaje mi się, że poeta najbardziej chciałby znaleźć człowieka „pierwotnego” – w sensie potrzeb, dążeń, wrażeń – którego natura jest nieposkromiona i skomplikowana, jednocześnie wolna od społecznych (czy wszystkich innych) oczekiwań.

Podmiot tego tomu szuka (istoty) człowieka, ale i Boga. Obu znajduje, choć nie zawsze jest tego świadomy. Podobnie jak czytelnik, który prawdopodobnie nie jest w stanie pojąć w pełni sensu obu tych istot. W „Horyzoncie…” do głosu dochodzi człowiek zmagający się z własnymi demonami, ze strachem i cierpieniem, wszechobecnym bólem i niewiedzą. Gdy dodamy, że podmiot skarży się: nawiedza mnie archanioł schizofrenii oraz wyznaje: jestem nieprzystosowany, zostałem powołany do błądzenia, a z ran sączy mu się światło bólu, zrozumiemy, że nie tylko chodzi mu o (samo)poznanie, ale i uporanie się ze swoim niedoskonałym jestestwem. Może dlatego tak rozpaczliwie szuka Boga. Istnienie podmiotu wyznacza choroba, ból, poszukiwanie, bunt oraz droga, która prowadzi ostatecznie do śmierci.

W niezwykłym wierszu „Kamień” poeta potwierdza odwieczną prawdę – można mieć wpływ na np. bieg historii, ale wobec biologii pozostajemy bezsilni. Ludzie to egoiści – najbardziej interesujemy się sobą, a nasze poczucie wielkości osiąga gigantyczne rozmiary. W znakomitym „Cieniu” doskonale zostało to rozpisane: jesteśmy obojętni wobec świata, bohater wiersza nie ma litości dla współistniejącej (na takich samych prawach) z nim na Ziemi mrówki, zaczyna to rozumieć dopiero wtedy, gdy dostrzega, że jest ktoś ponad nami, dla kogo my jesteśmy jak owady. I On jest litościwy, a może nawet opiekuńczy – w przeciwieństwie do nas.

Mrozek jest poetą poważnym (i pokornym), ale w „Strumieniu” pokazał błyskotliwość i dystans, swobodę, z jaką korzysta z języka. Bawi się znaczeniami, skojarzeniami Chętnie sięga też po ironię czy subtelny (!) sarkazm.  Jest nie tylko poetą-antropologiem i filozofem, ale sprawdza się również w roli lirycznego socjologa-historyka.

Mrozek to poeta idący własnym szlakiem, on sam wybiera ścieżki, którymi podąża jego podmiot. Nie sposób jednak pominąć inspiracji Biblią. Pozwolę sobie na taką metaforę: autor swoje wiersze pisze na pojedynczych kartkach (wyrwanych z jednego notesu), ale potrzebuje stabilnej podkładki – w tym celu sięga po pierwszą z brzegu książkę. Okazuje się, że to Biblia – tom zawsze obecny najbliżej, zawsze pod ręką. Wiele w „Horyzoncie…” aluzji, reinterpretacji, motywów biblijnych, nie służą one jednak modlitwie czy wyznawaniu wiary – raczej są środkiem poszukiwań (prawd zawartych w Świętej Księdze i ich echa w człowieku).

Poezja Mrozka jest wielowymiarowa, a każde jej odczytywanie pozwala odkrywać coraz więcej – w tekście i czytelniku. Moje rozważania zakończę tak nieco przewrotnie: „Horyzont zdarzeń” nie wzbogaca nas ani nie czyni mądrzejszymi (świadomymi) czy bardziej wrażliwymi, nie sprawia tego nawet (lub w nie tak dużym stopniu) wielokrotna lektura tych wierszy – uczyni to dopiero liryczny dialog (czytelnik – poezja) i refleksja, uporanie się odbiorcy z tym emocjonalnym i intelektualnie uciążliwym (i tak bardzo fascynującym) jadem, który wstrzykuje swoim piórem autor. Mimo iż czasem zaboli, finalnie wielce satysfakcjonuje. I uzależnia.

Mirosław Mrozek (niewiarygodne, że to debiutant!) złożył genialny tomik. Gdy to piszę, on jeszcze czeka na decyzję jury Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Serdecznie życzę poecie wygranej, a sobie kolejnych książek jego autorstwa.

Kinga Młynarska (19.10.2015)

 

Horyzont zdarzeń Mirosława Mrozka, ISBN 978-83-64403-06-4, wydanie 1, bezpłatny dodatek do kwartalnika literacko-kulturalnego eleWator nr 10

Horyzont zdarzeń Mirosława Mrozka, ISBN 978-83-64403-09-5, wydanie 2

Skip to content