Maria Dąbrowska, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/1967

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

MARIA DĄBROWSKA

Nie było za życia Marii Dąbrowskiej i nie ma dziś żadnych różnic. zdań na temat wielkości zjawiska pisarskiego, jakim jest jej twórczość. Wbrew pozo­rom nie jest to dla żywotności jakie­gokolwiek pisarskiego dzieła sytuacja najszczęśliwsza. Gdy ranga i charak­ter jakiegoś pisarskiego zjawiska nie budzi rzeczywistych kontrowersji, wy­starczy zamknąć je w nie budzącej sprzeciwów formule i zjawisko takie trafi do świątyni martwych literackich kultów, gdzie mają swoje ołtarze wiel­cy, których nazwisk lepiej nie wyliczać. Okazałoby się, że połowa największych pisarzy literatury światowej, których nazwiska wymienia się w szkole od wie­ków, nie przejawia już żadnej realnej żywotności w kulturze.

Czy Marii Dąbrowskiej coś takiego grozi lub może grozić w najbliższej przyszłości? Myślę, że nie, i to z ważnych względów. Zgoda co do wiel­kości jej pisarskiego dzieła nie ozna­cza wcale, że jesteśmy bliscy wynalezienia formuły, która byłaby do przy­jęcia. Nie istnieje ani jej zarys, ani nawet przeczucie. Istnieją wprawdzie różne obiegowe sądy, ale ich obiegowość wynika tylko i wyłącznie z naszego lenistwa umysłowego i z nieistnienia poważnej myśli literackiej. Te obiegowe sądy przystają co najwy­żej do tej części jej dzieła, którą Dąbrowska przeznaczała dla dzieci. Nie przystają ani do Ludzi stamtąd ani do Nocy i dni, ani do wielu późniejszych utworów.

Najbardziej obiegowy sąd, że pisar­stwo Marii Dąbrowskiej da się wy­wieść i zmieścić w ideologii polskiego pozytywizmu, przeniesionej z pewny­mi modyfikacjami w wiek dwudziesty, jest u jednych wyrazem najwyższego uznania, u innych wyraża takie coś w rodzaju zarzutu, że wielkość Dą­browskiej jest wielkością anachronicz­ną, w obydwu wypadkach jest jednak jednoznacznym przejawem absolutnej bezradności myślowej wobec zjawisk sztuki literackiej. Jednym marzy się nadal wąziutki utylitaryzm estetycz­ny, drugim obiło się o uszy, że jest to niemodne i niewspółczesne, jedni i drudzy jednako nie wiedzą, czym jest sztuka literacka i w jaki sposób może być człowiekowi potrzebna.

W sensie literacko-estetycznym pi­sarstwo Marii Dąbrowskiej ma o wie­le więcej wspólnego z klasycyzmem czy romantyzmem niż z koncepcjami estetycznymi albo raczej z brakiem koncepcji estetycznych polskich pozytywistów. Jeśli już chce się koniecznie widzieć pisarstwo Marii Dąbrowskiej w związkach z tradycją myśli estetycznej, to każda inna tradycja tej myśli jest ważniejsza niż tradycja pozytywistyczna.

Myślę jednak, że trzeba widzieć to pisarstwo w związkach estetycznych historycznie najbardziej bezpośrednich. Dąbrowska rozpoczynała swoją głów­ną działalność pisarską po wielkim fer­mencie estetycznym początków dwudziestego wieku. Nie ma u Dąbrow­skiej literackich śladów modernizmu, bo Dąbrowska nie zetknęła się z pianą modernistycznego fermentu. Dąbrow­ska zaczynała na tyle późno, że mogła widzieć głębszy istotny sens naiwnie formułowanych haseł. Dąbrowska nie musiała ponosić tych kosztów literac­kich, które ponieśli Żeromski i Reymont, nie mówiąc o innych pisarzach epoki i nie mówiąc o wszystkich naiw­nych epigonach literackich Żeromskiego i Reymonta. Nie można jednak nie widzieć i w Ludziach stamtąd, i w No­cach i dniach, że są to dzieła, które po­wstały po rewolucji estetycznej całego pierwszego ćwierćwiecza dwudziestego wieku. Patrzeć na Ludzi stamtąd po­przez polski pozytywizm, to znaczy mieć zamknięty na siedem spustów cały sens artystyczny tego dzieła.

Z modernizmem Ludzi stamtąd też oczywiście wiązać nie można. Moder­nistom tylko marzyło się robić z wszystkiego sztukę i kończyło się to na dziwactwach, manieryzmach i stylizacjach. Dąbrowska wiedziała już, jak trzeba pisać, żeby proza była sztuką. W literaturze dwudziestego wieku do dziś nie było ważniejszego odkrycia. Ludzi stamtąd napisała Dąbrowska tak, jak do dziś piszą ci, którzy ucho­dzą za odkrywców i rewelatorów no­wej prozy. Jeśli w Kocach i dniach epokę pozytywizmu uczyniła pisarka tematem epickim, to nie znaczy to wcale, że hołdowała estetyce lub filo­zofii pozytywistycznej. Jeśli klasycz­ną postawę epicką starała się do końca zachować w swoim widzeniu współ­czesnego świata, to nie był to także naiwny anachronizm, ponieważ kilku pisarzy, którzy uchodzą za największych, postanowiło do końca i wbrew wszystkiemu taką postawę zachować. Pisarski dramat Przygód człowieka myślącego ma swoje dna, które długo będziemy odkrywać jako dramat całej współczesnej literatury.

Nie znajdziemy dziś ani jutro tej formuły, która pozwoliłaby nam umie­ścić Marię Dąbrowską w muzeum literackich wielkości. Z tą wielkością będziemy musieli się zmagać. Te zma­gania jeszcze się nawet nie zaczęły, one będą musiały się zacząć.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content