Poemat fizjologiczny, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1980

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

POEMAT FIZJOLOGICZNY

Znajomość paru utworów Dariusza Bitnera zwłaszcza opowiadania Bywa (moja lektura maszynopisu 1979) – ułatwia kontakt z powieścią Cyt (moja lektura maszynopisu 1980), utwory takie jak ta powieść nie wy­padają sroce spod ogona. Mógł ją napisać ktoś ukształtowany duchowo i ktoś, kto nie potyka się o rudymenty sztuki narracyjnej. Powieść Cyt pod wieloma względami oznacza narrację kunsztowną, zwłaszcza pod względem kompozycyjnym.

Kompozycję zdyscyplinowanego in­telektualnie monologu wewnętrznego. Jana Pandarka (jest to monolog zapisany w trzeciej osobie, trzecia osoba narracji monologowej sprzyja dyscyplinie intelektualnej) można przyrównać do rozszerzającej się spirali, two­rzącej kolisty obwód zamknięty, czyli do czegoś w rodzaju naszyjnika, którego zapięcie musiałoby wyglądać nieprzyzwoicie.

Wzmianka o nieprzyzwoitości jest w wypadku powieści Cyt zupełnie na miejscu, choć ani mi w głowie oskar­żać utwór Bitnera o coś takiego. O nieprzyzwoitość mógłby oskarżyć tę powieść tylko ktoś głupio zakłamany, z kim polemizować nie tylko nie warto, ale i nie wypada. Dla zasugerowa­nia, czego narracja Bitnera dotyczy, wzmianka o nieprzyzwoitości jest jak ulał, ponieważ w polskiej literaturze za główną domenę nieprzyzwoitości uchodzi wszystko, co ma coś wspólnego z fizjologią. Trzeba być Joyce’em lub przynajmniej Kenzaburo Oë, żeby nie narazić się w tym względzie na bzdur­ną nietolerancję. Polskiemu debiutan­towi trudno na to liczyć.

W powieści Bitnera narracja zaczy­na się od spraw fizjologicznych, roz­wija w ścisłym związku z nimi i na nich się kończy, tworząc swego rodza­ju poemat fizjologiczny o człowieku, wprzęgając w orbitę fizjologii najważniejsze kwestie filozofii człowieka i jego istnienia, także istnienia społecz­nego w rodzinie i z innymi ludźmi, znajdując w fizjologii główny klucz do wszystkiego, co ludzkie.

Powieść Cyt poprzedziła wypowiedź eseistyczna Bitnera o filozofii dzieciń­stwa w literaturze (publikowało tę wypowiedź regionalne czasopismo), autor opowiedział się w niej, jeśli dobrze pamiętam, przeciwko literackim mitologizacjom i idealizacjom dzieciń­stwa, coś z tych poglądów przedosta­ło się do powieści, dzieciństwo, jest u Bitnera zaprzeczeniem sielskości i anielskości, błędem byłoby jednak uznać tę powieść za ilustrację jakichkolwiek teoretycznych uogólnień, jej materia jest bardziej skomplikowana niż teoretyczne poglądy, jest daleka od jednoznaczności, kształtuje się ją ze świadomością, że za wszystkim w doświadczeniu ludzkim kryją się same tajemnice, że tajemnicą jest dzieciństwo, jaką tajemnicą jest śmierć, że akt prokreacji, umiejętność tak prosta i wszystkim dana, jest uruchomie­niem nieznanych mechanizmów ist­nienia, jest działaniem podobnym do działań ucznia czarnoksiężnika, wyzwalającym tajemnicze siły, które kształtują istnienie poszczególne w nieskończoności istnienia, przemawia­jącej językami, których pojąć i ogarnąć nie sposób.

Dariusz Bitner skupił swoją uwagę narracyjną na języku fizjologii, pre­zentując jego funkcjonowanie w sta­nach jawy i snu, zdrowia i choroby, w aktach pomnażania życia i w doświadczaniu śmierci, śledząc proces jego kształtowania się wśród okolicz­ności, których znaczenie nie narzuca się wtedy, kiedy się ich doświadcza, których zwykle nie zauważa się i nie rejestruje w pamięci, które ujawniają swoje znaczenie, jeśli je ujawniają, przez przypadek, przez fanaberię pa­mięci, czasem tylko przez widzenie senne, czytelne dla człowieka w strzępach i fragmentach, zrozumiałe cząstkowo, rejestrowane na chybił trafił.

Narracyjna podróż Bitnera po do­świadczeniach Jana Pandarka jest jak wyprawa łódką na nieskończony ocean, autor jest tego świadomy, każe Pandarkowi uświadamiać sobie raz po raz nieskończoność rzeczywistości, z jaką ma do czynienia, gdy chce pojąć swój stan, budząc się w wiosenny po­ranek w mieszkaniu, którego współmieszkanka napomknęła w wieczor­nej rozmowie, że chce mieć dziecko.

Potrzeba podjęcia decyzji w tej kwestii, gdy potrzebę tę Jan Pandark sobie uświadomi w trakcie analizy swego porannego samopoczucia, ukie­runkowuje narrację, kształtuje jej dramatyzm, dramatyczna bowiem jest decyzja, którą trzeba podjąć, gdy wszystko przemawia na nie, a tak wyłania się jako konieczność.

Kwestia być albo nie być jest kon­sekwencją i pochodną także ludzkiej kwestii, kwestii płodzić albo nie pło­dzić, aż dziw, że literatura tak rzadko, ją stawia, że ją bagatelizuje, milcząco zakładając, że jej rozstrzygnięcie jest taką samą oczywistością intelektualną, jak jest oczywistością praktyki życia.

Dariusz Bitner uznaje oczywistość praktyczną, ale rację intelektualną wi­dzi w niej tylko jedną, jest to racja fizjologiczna kobiety, którą natura fi­zjologicznie skazała na rodzenie. Podejrzewam, że płodzenie (nie mylić z aktem seksualnym) jest także koniecz­nością fizjologiczną mężczyzny, udo­wodnić tego jednak nie potrafię, a i podejrzeń takich nie mógłbym mieć, gdybym był w wieku autora powieści Cyt. Nie ma to być zarzut wobec niego, musiał on tajemnicom fizjologicz­nym poświęcić wiele pracy intelek­tualnej, jest to praca intelektualna pisarza, a więc kogoś, kto stroni od po­znawczych abstrakcji.

Swoje przemyślenia fizjologiczne odstąpił autor Cyt powieściowej po­staci, jest to poniekąd – niezależnie od wszystkich innych racji tego za­biegu – literacka konieczność w utworze, w którym mówi się o tym, co literatura zwykle przemilcza, ulegając społecznym konwencjom zakłamania. Trzecioosobowa prezentacja monologu wewnętrznego Jana Pandarka ułatwia nie tylko dyscyplinę intelektualną narracji, ale i wprowadza dystans. Jest to dystans lekkiej ironii, który sprawia, że o tym, co uchodzi za nieeleganckie, można mówić z elegancją nienaganną. To jest dodatkowy atut wybitnej i odważnej powieści Dariu­sza Bitnera.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content