Frazesologia, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1984

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

FRAZESOLOGIA

Swoje możliwości satyryczne ujawnił Jerzy Żelazny w debiutanckiej powieści Taniec błaznów, w powieści Kapelusz sołtysa znajdują one – już wcale nie debiutanckie – potwierdzenie. Satyryczną narrację prowadzi się w Kapeluszu sołtysa pewną ręką, sprawność narracji byłaby może nieco literacko podejrzana, gdyby od sa­mego początku nie było oczywiste, że pisze się tu powieść lekką, powieść do śmiechu, tak zwaną powieść do czytania.

Nie nazwę Kapelusza sołtysa „czytadłem”, ponieważ powieść można czytać w dwojaki sposób, dla satyrycznej fabuły, dla sytuacyjnego humoru, dla zabawnych anegdot (to potrafi prawie każdy) i dla wszechwładnego w tej narra­cji humoru językowego (z tym u nas nigdy nie jest najlepiej). Możliwość czytania powieści w ten drugi sposób podwyższa znacznie jej rangę.

Napisałem w swoim czasie, że wieś z Awansu Edwarda Redlińskiego jest rodem z frazesu, miałem, oczywiście, na myśli frazes żurnalistyczny. Narrator Kapelusza sołtysa przybysz z miasta, niedoszły stołeczny dygnitarz Józef Kłonica – wysuwa raz po raz kwestię, skąd się wzięła wieś Spokojna, w której spotykają go niezwykłe przygody. Odpowiedź w narracji nie pada, choć mogłaby paść i brzmiałaby: z frazesu.

U Jerzego Żelaznego nie jest to jednak – jak u Redlińskiego – frazes jednorodny, lecz – najlepiej powiedzieć – frazes spiętrzony, skumulowa­ny, może nawet frazes absolutny. Frazesem stało się tu – zgodnie z genialną myślą Lecą – każde słowo, słowo poetyckie, filozoficzne, nau­kowe, żurnalistyczne, nawet słowo kolokwialne.

Heterogeniczny frazes – tego Lec nie przewi­dział – nie został pozbawiony mocy kreacyjnej, stwarza on całą rzeczywistość wsi Spokojna, jej mieszkańców, ich obyczaje, ich mondus vivendi. Z rzeczywistościami, które tworzy frazes, jesteśmy obyci nawet bez pośrednictwa literatu­ry, rzeczywistości literackiej coraz trudniej kon­kurować z rzeczywistościami tak zwanego życia, rzeczywistość wsi Spokojna także nie musiałaby być dość atrakcyjna pod względem śmieszności, gdyby nie to, że świadomość heteregeniczności frazesu, który ją tworzy, umożliwia zabawę językowym kształtem większości zdań narracji.

Bardziej niż fabuła, postacie i sytuacje śmie­szą zdania, jeśli mogą brzmieć chociażby następująco: „Nie zawężałbym problemu miotły tyl­ko do naszej historii”. Komizm postaci i sytuacji (życzeniowa futurologia socjalna i kulturalna) powinien być pomocny dla tych, którzy prześmiesznej zabawy językowej nie są w stanie dostrzec, ponieważ w dobrej wierze używają takiego akurat języka, w jakim Józef Kłonica prowadzi powieściową narrację.

Ten język jest wypadkową postulatów czys­tości językowej i realnego wszechwładztwa frazesu. Mieszkańcy wsi Spokojna zobowiązali się do puryzmu językowego, odmówili sobie prawa używania brzydkich słów dupa, gówno i podob­nych, jak pacierz znają słowniki i kompendia cytatów z literatury pięknej, czynności fizjologi­czne które dają im najwięcej przyjemności, na­zwali, jak należy, seksem, „sad napełnił się seksem” napisze narrator i brzmi to wreszcie jak trzeba, słowo problem może zastąpić mnóstwo brzydkich słów, w razie wyższej potrzeby inte­lektualnej można sięgnąć do słów mit, archetyp, struktura, w chwilach wzniosłych można czer­pać bez ograniczeń ze skarbnicy poezji.

Rzeczywistość wsi Spokojna jest taka, jakiej, chce się, żeby była, opowiada się o niej słowem takim, jakie narzuca postulat językowej czystoś­ci i literackiego piękna, w Kapeluszu sołtysa spełnia się więc z rozmachem to wszystko, co być powinno i pewnikiem będzie. Że spełnienie jest od razu satyryczne, nic nie szkodzi, postęp wymaga pośpiechu, po cóż kończyć na farsie, skoro od farsy można zacząć.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content