Pierworodność, czytane w maszynopisie, Twórczość 4/1987

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PIERWORODNOŚĆ

Wieża Babel (moja lektura maszynopisu 1986) różni się od opowiadań zbioru Biebrzański szal i od powieści Ja mały bóg ziemi większą dobitnością bezpośrednio wyrażanej autorskiej filozofii życia, (przede wszystkim filozofii moral­nej), która w tekście otwierającym narrację (Szczęśliwy komentarz do…) i w tekście końco­wym (Kodeks Moralny Ludzi Ziemi) przybiera postać gołej retoryki.

Potrzeba tej dobitności istniała prawdopo­dobnie u Mikołaja Samojlika od jego pierw­szych prób pisania, wyczuwał on chyba jednak lub nawet wiedział, że nie może sobie na nią pozwolić dopóty, dopóki jego pisarski głos nie zostanie usłyszany i nie znajdzie sprawdzalnego potwierdzenia.

Filozofia moralna Mikołaja Samojlika (kult Człowieka Ziemi, pełna identyfikacja duchowa z nim, kult spracowanych rąk, pogarda dla nie­skończonego hultajstwa wszelkiego typu nauczaczy), mimo swojej szlachetności i tego, że jest formułowana w dużej niezależności od moralizatorskich stereotypów, musi budzić lite­rackie opory co najmniej takie same, jakie budziło i budzi gołe moralizatorstwo poematów Fabula rasa i Oto Edwarda Stachury, do którego Mikołaj Samojlik imiennie się odwołuje.

Literackie opory słabną i tracą na znaczeniu, gdy się zna smak Samojlikowego pisania, gdy się uznaje jego pierworodność niemal taką sa­mą, jaką przed wiekami oznaczało się pisarstwo Mikołaja Reja.

Nowa literatura polska coraz częściej, świa­domie i nieświadomie, przywołuje na pamięć to, co się zaczęło w polskim renesansie i przez wie­ki nie miało kontynuacji.

Solidarność z pisarstwem Mikołaja Samojli­ka, taka jak u mnie, każe odrzucić i zlekcewa­żyć wszelką literacką małoduszność. To, że nie wszystko mnie w tym pisarstwie zachwyca, nie daje żadnych praw do naruszenia jego autono­mii.

Samojlikowi wolno sądzić, że obraz jest w je­go pisaniu popychadłem dla myśli, dla mnie jego goła myśl liczy się głównie dlatego, że sank­cjonuje moralnie pokazywanie i oglądanie obrazów, które odrzuciłaby i potępiła udająca myś­lenie bezmyślność.

Cóż to szkodzi, że Kodeks Moralny Ludzi Ziemi (i poemat Oto Stachury) mogę czytać, jak bym odmawiał poranny pacierz, skoro powta­rzalność jest tu jedynie furtą do niepowtarzalności, jaka nas wciąga w utworach natchnione­go szaleństwa, bo czymś takim są Polski Pan, Taram-baram, Pica i Pac, Skowronek, Święta Trójca na przystanku czy Klocki, czyli utwory, w których likwiduje się i, jeśli istnieje konieczność, ustanawia po nowemu tabu tajemnic ciała i duszy.

Literacko utwory Polski Pan i Taram-baram są prawie bezbłędne, utworom Pica i Pac lub Święta Trójca na przystanku do doskonałości wiele brakuje, w tym ostatnim utworze, w którym chce się towarzyszyć narracyjnie narodzi­nom obłędu, perwersji i zbrodni, nieosiągalna jest może nawet miara jakiejkolwiek konwencjo­nalnej poprawności narracyjnej, te i podobne kwalifikacje literackie można mnożyć i sumien­nie uzasadniać, prawda jest jednak taka, że w prawdziwym pisarstwie utwory nieudane mogą być ważniejsze i atrakcyjniejsze niż utwory świetne.

Prawdziwe pisarstwo wyznacza swoje własne miary wartości. Do aksjologii literackiej, ma rację mydłek, nie wystarczy mieć nosa, aksjologia literacka jest sztuką trudniejszą niż różdżkarstwo, uprawiają ją, (jeśli aksjologia pozostaje sobą, czyli sztuką trudną i rzadką), wielcy ar­tyści, rzadsi od poetów słowa poeci wartości, którzy tworzą ukryte fundamenty działań artystycznych i dzieł sztuki.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content