copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PRODUKCJA
Warszawa, 13 marca 1991
Kochany Darku,
w Twoim – komputerowym, no cóż – liście nie wszystko rozumiem, nie rozumiem zwłaszcza istoty, Elżbiety i Twoich, konfliktów radiowych.
Nie mogę się także zorientować, na czym miałby polegać Wasz radiowy użytek z mojego tekstu Unikalność. Cieszę się, że Unikalność dobrze oceniasz.
Swoje zapisy oniryczne zaczynam trochę wykorzystywać, masz rację, że stanowią one gotowy produkt ekspresji osobowościowej. Myślę także jak Ty, że w widzeniach sennych nie jestem zwolniony od swoich obowiązków zawodowych.
Przepisuję Ci dwa zapisy, jeden jakby z filozofii sztuki, drugi z krytyki literackiej.
Piątek, 9 listopada 1990
– podróżowanie, pusta przestrzeń – intelektualne towarzyszenie mojemu opisaniu świata poprzez opis literatury – Opisanym fragmentem jest Zygmunt Trziszka, on sobą weryfikuje ten opis – przebywam z Trziszka – oczywistość i niepojętość wszystkiego, doświadczam niepojętości, jakbym ją pojmował – zarys plaży morskiej, ludzie, mógłbym popływać – ubrania pilnowałaby znajoma kobieta – świat zbudowany z treści plakatowych, patrzę na stos plakatów – pokazuję dzieciom uszkodzone monety, z monet można wyciągać fragmenty, monety są bez wartości – miniatury samochodów, w miniaturowym samochodzie odbywa podróże miniaturowy Lech Wałęsa – idę z Jerzym Lisowskim do recepcji hotelu w Zielonej Górze – wokół dużo ludzi – recepcjonistka, duża kobieta, zna Jerzego Lisowskiego – dostaniemy pokój – rozważam przenikanie się świata, literatury, mojego opisu jednego i drugiego –
Czwartek, 13 grudnia 1990
– towarzystwo, sale, salony – widzę w oddali Kazimierza Brandysa – myślę, że wrócił – słyszę mowę do ludzi człowieka o wyglądzie starego profesora – mówi, że Albert Paris Gütersloh był naiwny w myśleniu politycznym i nie miał ludziom w tym względzie nic do zaproponowania – uprzejmie, ale stanowczo, protestuję – tłumaczę, że Gütersloh jest ironistą i szydercą – ktoś popiera moje mówienie – po twarzy profesora widać, że on nic nie rozumie ani z Gütersloha, ani z literatury – stoję przy schodach do stołówki literatów z kilkoma osobami – przechodzi tuż przy nas Kazimierz Brandys, z nikim się nie wita ma bardzo elegancko uszytą granatową marynarkę – klasa marynarki nadzwyczajna – myślę, że ta marynarka wyraża jego poczucie wyższości nad tubylcami – myślę, że on się sam ponad sobą nabiera na swoją wyższość –
Do moich światów onirycznych nie przeniknęła jeszcze moja nowa lektura, powieść Camilo Jose Celi Mazurek dla dwóch nieboszczyków.
Na jawie wiem, że to powieść dla mnie znacznie ważniejsza niż Sto lat samotności, może się ona okazać równie ważna jak Ragnhilda Olava Duuna, czyli osiągnąć sam szczyt wszelkiej powieściowości.
Ściskam Was wszystkich –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy