copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
WYLICZENIE
Warszawa, 2 czerwca 1992
Droga Alicjo,
nie kwestionuję polszczyzny Twojego znajomego, ale z pięknem języka to to samo, co z urodą człowieka, każdy ma inny gust.
W literaturze za piękny uważam język Gombrowicza, język Schulza, ponieważ są to języki na wolności, językiem Miłosza, językiem Brandysa (nie są to pisarze aż tak różni, jak się o tym sądzi) nigdy się nie zachwycałem, ponieważ ich języki są na uwięzi.
Chciałbym, żebyś była tolerancyjna dla mojej polszczyzny w drukowanych czasem listach do Janusza Głowackiego, my od lat prowadzimy różne śmieszne zabawy w języku, parodiując różności językowe w mowie i w piśmie. Janusz Głowacki ma dobre ucho.
Dziękuję Ci za ładną fotografię Marka Hłaski w nowojorskiej gazecie, Marek wygląda na niej tak, jak wyglądał przed wyjazdem z Polski. Autor artykułu wspomnieniowego o Marku sympatycznie koloryzuje.
Opowieść naszego wspólnego znajomego o Polsce tylko pod jednym względem jest prawdziwa. Jeśli masz dwieście tysięcy dolarów, możesz kupić willę pod Warszawą, za dwadzieścia tysięcy dolarów kupisz niezły samochód, za pięćdziesiąt dolarów zjesz obiad w tych restauracjach, w których kiedyś razem jadaliśmy, pięć dolarów trzeba na obiad w barze.
Przeciętna emerytura i przeciętna pensja w zawodach inteligenckich równa się, powiedzmy orientacyjnie, stu dolarom, co może wystarczyć na zjedzenie dwudziestu kotletów mielonych w barze lub kupno dwudziestu kilku butelek czystej wódki.
Myślę, że moje uproszczone wyliczenie powinno Ci wyjaśnić, dlaczego w sklepach polskich nie brak nic z tego, co jest w sklepach w Nicei. Ceny są u nas bardzo często wyższe niż we Francji, dochody większości społeczeństwa co najmniej dwadzieścia razy niższe.
Ściskam Cię, Kochana Alicjo, imieninowe, życzę Ci zdrowia, życzę zdrowia panu Brunowi –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy