Wypiski, czytane w maszynopisie, Twórczość 4/1993

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

WYPISKI
(4.1.1993, 5.1.1993, 6.1.1993)

 

(4.1.1993)

Kolekcja prozy polskiej XX wieku, nad od­powiedzią na ankietę Państwowego Instytutu Wydawniczego głowię się od wielu dni, zasta­nawiam się nad odpowiedzialnym wyborem około czterdziestu tytułów, chciałbym to zro­bić co najmniej tak rzetelnie jak w przypadku ubiegłorocznej odpowiedzi w ankiecie „Kultury”, mając i teraz absolutną pewność, że zobaczy się w moim wyborze kolejny przejaw złej woli i dowolność kryteriów wartościowania.

Na posądzenia mnie o złą wolę i o najgorsze intencje nie widzę żadnej rady, w całkowitej uległości wobec moich głębokich przekonań artystycznych jest jedyne godne wyjście, nie ulegnę żadnym względom pozaartystycznym, odwołam się do weryfikowanej przez całe życie własnej wiedzy o literaturze.

Rezygnuję z uwzględnienia w wyborze koń­cówek twórczych pisarzy dziewiętnastowiecznych, jest to konieczne, te końcówki są w cza­sie artystycznym odleglejsze niż literatura osiemnastowieczna, szkodę poniesie co najwy­żej Władysław Stanisław Reymont, ale prze­cież niejako autor Chłopów, Chłopi nie są dzie­łem z dzisiejszych czasów artystycznych.

Nie chcę przekroczyć ponad miarę liczby czterdziestu tytułów, minimalnie przekroczę liczbę trzydziestu autorów, decyduję się na porządek alfabetyczny autorskich nazwisk.

Jerzy Andrzejewski, pośród nazwisk najważ­niejszych prozaik długo jeszcze nie do pominięcia, pisarz miażdżony przez czas, w zna­cznej mierze skutecznie zmiażdżony, opowiadania zbioru Niby gaj i powieść Bramy raju najlepiej mogą zaprezentować jego pisarską rolę.

Wacław Berent, Miron Białoszewski, Leo­pold Buczkowski, ci trzej pisarze wypierają z mojej listy bardzo ważnych autorów: Tadeusza Borowskiego i Tadeusza Brezę, Tadeusza Borowskiego winduje się bardzo wysoko w hierarchiach prozy ze względu na tak zwane świadectwo, nie to jednak marzyło się temu autorowi, on był wielką nadzieją literatury, ale spełnił się tylko zadatkowe, trzeba o nim pamiętać, jak trzeba pamiętać z całkiem in­nych powodów Tadeusza Brezę, obydwaj są nie do pominięcia w podręcznikach historii literatury.

Wacław Berent, zaczyna w prozie polskiej wiek dwudziesty, jest wybitnym reprezentantem jej początków, dobrze o tym może świad­czyć Ozimina.

Miron Białoszewski, ważniejszy w prozie niż w poezji, odnowił język prozy, odkrył jego nowe możliwości, zrobił z języka narzędzie poznania, zadbał o niezawodność tego narzędzia, dowiódł, że nowy język może dać i daje prawdziwsze świadectwo doświadczenia, trze­ba to pokazać w wyborze utworów prozą i Pamiętnikiem z powstania warszawskiego.

Leopold Buczkowski, zaszedł najdalej w przywracaniu prozie mocy i możliwości poznawczych, te moce i możliwości zademons­trował w próbach ogarnięcia doświadczenia wojny, stał się jedynym w swoim rodzaju epi­kiem cywilizacji wojny, odkrywając jednocześnie niemoc sztuki słowa wobec sztuki nisz­czenia, jest pisarzem rzędu największych w świecie, znakiem wielkości jego pisarstwa mo­gą być Czarny potok i Kamień w pieluszkach.

Bohdan Czeszko, Stanisław Czycz, alfabety­czne sąsiedztwo łączy pisarzy tylko na pozór nie mających ze sobą nic wspólnego, łączy ich wystarczająco dar słyszenia słowa.

U Bohdana Czeszki nie mają żadnego zna­czenia jego publicystyczne grzechy, w swoim pisarstwie ocalał sztukę skuteczniej niż inni jego rówieśnicy, mogą to pokazać opowiada­nia zbioru Edukacja niesentymentalna i powieść Tren, w ostateczności sam Tren.

Stanisław Czycz byłby prozaikiem absolut­nie nie do pominięcia, gdyby napisał tylko jed­no opowiadanie, Anda, Anda należy złączyć z innymi opowiadaniami, chociaż niekoniecznie musi to być tom macierzysty tego utworu (zbiór opowiadań Ajol).

Maria Dąbrowska, wybór z pisarstwa tej autorki samych Ludzi stamtąd będzie uznany za świętokradztwo i nieodpowiedzialność, jest to jednak wybór jak najbardziej w jej artystycznym interesie, temu interesowi nie zaszkodziłby może mądry wybór jej utworów nowelistycznych.

Jan Drzeżdżon, nie odważam się złączyć nazwisk Jana Drzeżdżona i Marii Dąbrowskiej z przyrodzonej ostrożności, Jana Drzeżdżona nie może w kolekcji zabraknąć, szedł on własnymi drogami sztuki, oddał odważniej niż ktokolwiek inny głos wyobraźni, ożywił nadrealizm, odkrył skrajny oniryzm, znakomity Czerwony Dwór niech da wyobrażenie o dokonaniach tego autora.

Witold Gombrowicz, Gombrowiczowi powi­nien towarzyszyć na mocy alfabetu Leon Gomolicki, z prawdziwym żalem muszę twórcę admetyzmu pominąć, Gombrowiczowi oddaję sprawiedliwość tylko pozornie w chórze wy­znawców, ja Gombrowicza rozumiem inaczej niż ci, którzy jego szczyt pisarski widzą w Ferdydurke, dla mnie szczyty zaczynają się dopie­ro po Ferdydurke, widzę je w Trans-Atlantyku, w Pornografii i w Kosmosie oraz – na całkiem innej zasadzie – w Dzienniku, te trzy powieści i Dziennik proponuję do kolekcji.

Marek Hłasko, w tym przypadku muszę być szczególnie podejrzliwy wobec siebie, myślę jednak, że u Hłaski – mimo tragiczności jego losów – więcej jest znamion spełnienia pisarskiego niż u Tadeusza Borowskiego i nawet u Włodzimierza Odojewskiego, Hłasko nie napisał nigdy nic artystycznie lub moralnie wstyd­liwego, Hłasko jest czysty i artystycznie zawsze wierny sobie, nie są świadectwem niewierności narracyjne scenariusze, z jego pisarskich osiągnięć z konieczności wybieram tylko dwa: Pię­knych dwudziestoletnich i Sowę, córkę piekarza.

Jarosław Iwaszkiewicz, z pisarstwa Iwaszkiewicza można wybierać prawie bez żadnego ryzyka cokolwiek, na co ma się ochotę, ja postuluję: wybór olbrzymiego tomu opowia­dań (możliwie najwięcej, koniecznie z Ogro­dami), Czerwone tarcze i Podróże do Polski, te ostatnie należałoby czytać jak narodowy epos (nie podpowiem zamiast czego).

Juliusz Kaden-Bandrowski, Tadeusz Konwicki, Zofia Kossak-Szczucka, Andrzej Kuśniewicz, z alfabetycznego sąsiedztwa wyróżnia Kadena-Bandrowskiego jego prekursorstwo.

Kaden-Bandrowski jest prekursorem arty­stycznych różności, wśród nich także językowych, on jako artysta wiedział o języku to, czego inni do dziś nie chcą przyjąć do wiadomości, można to widzieć w Generale Barczu i w Czarnych skrzydłach, podsuwam obydwa tytu­ły do wyboru.

Tadeusz Konwicki nie zdołał się wyzwolić od kombatanctwa tak zasadniczo, jak to potrafił zrobić Kaden-Bandrowski, z twórczości Konwickiego na wyróżnienie zasługuje Dziura w niebie.

Zofia Kossak-Szczucka, nie jestem wielbicie­lem jej pisarstwa, w tym pisarstwie czymś szczególnym jest Dziedzictwo, w powieści Dzie­dzictwo widzę literacki pomnik ważnej postaci polskiej kultury, czymś podobnym jest Leśnik Marii Kuncewieżowej, Dziedzictwo stawiam wyżej niż Leśnika, Marię Kuncewiczową po­mijam z dużo mniejszą niewygodą psychiczną niż Annę Kowalską.

Andrzej Kuśniewicz, z pisarstwa Kuśniewicza trudno wybrać utwór główny, skłaniam się do wyboru między powieściami Król Obojga Sycylii i Stan nieważkości, tego wyboru w żadnym razie nie powinny komplikować ani Lekcja martwego języka, ani tym bardziej Nawrócenie

 

(5.1.1993)

Andrzej Łuczeńczyk, to nazwisko w propo­zycji do kolekcji musi zaskoczyć wszystkich, którzy hierarchie literackie zawdzięczają wmówieniom, o Andrzeju Łuczeńczyku nie można nie wiedzieć, jest to pisarz bardzo ważny, będzie jeszcze ważniejszy, udało mu się powiedzieć coś ważnego i absolutnie własnego o śmierci i zabijaniu, niepowtarzalna jest cała jego twórczość, do najważniejszych jego utwo­rów należy Gwiezdny książę.

Wilhelm Mach, przy Machu obowiązuje mnie ostrożność, jest to pisarz nie całkiem spełniony, jego talent jest pastiszowy jak u Kazimierza Brandysa, Andrzeja Kuśniewicza, Włodzimierza Odojewskiego, takim talentem w postaci aż osobliwej jest Andrzej Turczyński, Mach dorobił się rzeczy własnych, stwo­rzył sobie materię narracyjną z własnej samoświadomości artystycznej, swoją filozofię artyzmu wyraził dobitnie w powieści Góry nad czarnym morzem.

Hanna Malewska, pisarstwo Malewskiej sta­ło się ważne, gdy przestało być światopoglądowo usługowe, gdy uzyskało intelektualną autonomię, najpełniej wyraziło się to w Opowieści o siedmiu mędrcach, dla polskiej kultury literackiej szczególne znaczenie ma powieść Panowie Leszczyńscy.

Wiesław Myśliwski, do kolekcji mogłaby tra­fić całość jego dzieła, Myśliwski jak Jan Chryzostom Pasek, jak Henryk Rzewuski, jak Bruno Schulz ogarnia całość niepowtarzalnej kultury społecznej (kultura narodowa w oder­waniu od swoich postaci społecznych byłaby czystą abstrakcją), takie całości kulturalne składają się na wielogłos kultury uniwersalnej, Myśliwskiemu przypadła w udziale całość kul­turalna w polskich warunkach fundamentalna, tylko względy praktyczne sprawiają, że z jed­norodnego dzieła pisarskiego trzeba wybrać Kamień na kamieniu.

Zofia Nałkowska, wielkość pisarska w litera­turze polskiej równa wielkości Virginii Woolf w literaturze angielskiej, prawie czterdzieści lat od czasu śmierci pisarki w niczym nie zagroziło tej wielkości, podtrzymuje ją własna – w znacznej mierze niezależna od ducha czasu – formuła artyzmu, nie grozi Zofii Nałkowskiej podręcznikowa mumifikacja, żywe artystycz­nie są jej liczne powieści, rośnie znaczenie Medalionów, pisarskiego świadectwa czasów ludobójstwa o nieporównywalnej z niczym wiarygodności intelektualnej, pod względem wiarygodności intelektualnej, nie chodzi o wiarygodność historyczną, nie dorównują Medalionom inne tego typu dokumenty, nie wyłą­czając dokumentów Aleksandra Sołżenicyna i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, rośnie tak­że wartość jej Dzienników, znakiem pisarskiej wielkości Zofii Nałkowskiej mogą być Dom nad łąkami, Medaliony i Dzienniki czasu wojny.

Tadeusz Nowak, jego poezja jest może bar­dziej doceniana niż jego poezjoproza, ta poezjoproza nie jest jednak poetycką rekwizytor­nią, dokonuje się w niej autentyczny proces twórczy z początkami, z apogeum i z finałami tego procesu, apogeum twórcze wolno widzieć w powieści A jak królem, a jak katem będziesz, kunszt słowa idzie w niej w parze z powagą wypowiedzi etycznej o zabijaniu na wojnie, ta wypowiedź koresponduje z doniosłymi głosami literatury światowej w tej sprawie.

Teodor Parnicki, o trwałości dzieła pisar­skiego Parnickiego trudno sądzić, jego odnowicielstwo gatunku powieści historycznej mo­że stracić na znaczeniu, kategoria powieści historycznej jest w swoich podstawach bzdur­na, może jednak w tym pisarstwie nie chodzi o powieść historyczną, lecz o intelektualną po­wieść filozoficzną, którą się kojarzy z powieś­cią zagadki kryminalnej, takie skojarzenia może mieć przyszłość, może oznaczać intelek­tualną rozrywkę narracyjną, warto pielęgno­wać umiejętność czytania Parnickiego, czyta­jąc na przykład powieść Tylko Beatrycze.

Stanisław Piętak, on po raz pierwszy skoja­rzył z taką wyrazistością ekspresje kultury chłopskiej z wymogami wysokiego artyzmu, Jarosław Iwaszkiewicz ochrzcił to skojarzenie wręcz genialnie, nazywając Młodość Jasia Kunefała chłopskim nadrealizmem, bez odkryć Piętakowskich nie byłoby Tadeusza Nowaka, Wiesława Myśliwskiego, Mariana Pilota, Jana Drzeżdżona i może nawet Edwarda Redlińskiego, Piętak stworzył pomost artystyczny między Chłopami i Kamieniem na kamieniu, między Chłopami i Konopielką, trylogia Piętaka Młodość Jasia Kunefała. Ucieczka z miejsc ukochanych w polskiej prozie dwudziestego wieku jest nie do pominięcia.

Mieczysław Piotrowski, pisarstwo Piotrow-skiego znalazło uznanie u znawców i u takich entuzjastów jak Teresa Górecka-Solarz, ory­ginalne działania narracyjne tego pisarza mają na celu bezinteresowne poznanie przez sztukę, to pisarstwo jest filozoficzne bez dyskursywnej eksplikacji tej filozoficzności, możliwe, że jest to po nowemu ufilozoficzniony realizm, coś takiego pojawia się w literaturze dwudziestego wieku, podobnym pisarzem jest może Thomas Bernhard, do czegoś takiego zmierza w najlep­szych opowiadaniach Henryk Worcell, filozoficznym realistą jest w swoim pisarstwie Edward Redliński, Mieczysława Piotrowskiego nie może w mojej propozycji zabraknąć, do kolekcji proponuję Cztery sekundy

 

(6.1.1993)

Edward Redliński, nie napisał wiele, trzonem jego pisarstwa są powieść Konopielka i wielka kompozycja pisemnych autentyków Nikiformy, Redliński jest pisarzem konfrontacji spo­łecznych kultur, zderza wieczność kultury z doraźnością, uprawia filozofię gatunków kul­tury, powieść Konopielka ma znaczenie fun­damentalne.

Tadeusz Różewicz, Adolf Rudnicki, dwaj pisarze porażeni przez doświadczenie wojny, uwięzieni w tym doświadczeniu, badający wie­lorakie konsekwencje duchowe tego doświadczenia, rozumiejący skrajnie jego konsekwen­cje dla sztuki, Adolfa Rudnickiego wojna okaleczyła na trwałe, Tadeusz Różewicz wal­czy z jej skutkami w całym swoim pisarstwie.

Tadeusza Różewicza należy zaprezentować wyborem narracji prozatorskich, Adolfa Rudnickiego wyborem głównych utworów, do nich należą Żołnierze, Niekochana, Szczury (wersja druga) i kilka opowiadań ze zbiorów powo­jennych.

Ryszard Schubert, może się zdarzyć, że po Schubercie zostaną jedynie Trenta Tre, Panna Lilianka i drukowany w „Twórczości” Tatuś, jest to artystyczny (i prawie naukowy) dokument wewnętrznych przestrzeni i artystycznych możliwości polszczyzny, całość tego pisarstwa ma znaczenie podstawowe dla kultury artysty­cznej, niedoskonałą prezentację całości może stanowić Panna Lilianka (najlepiej z Tatusiem).

Bruno Schulz, „Proza” zawiera artystyczną kreację wszechistnienia, jest ona porównywalna z największymi kreacjami literackich kosmologii, jej niedoskonałości, które z taką pasją ujawnia Janusz Rudnicki w swoim wspaniałym studium, nie mają istotnego znaczenia, kreacja pisarska nie może nie być uwa­runkowana, czyli ograniczona, najważniejsze jest, że taka postać kultury, jaką stworzyła społeczność Żydów polskich, została utrwalona w wielkim monumencie wyobraźni twór­czej.

Edward Stachura, pisarstwo Stachury, bez­wstydnie lekceważone za życia pisarza, rośnie pod względem znaczenia po jego śmierci nie w sposób efemeryczny, intelektualne fundamenty tego pisarstwa odsłaniają się powoli i długo będą się odsłaniać, z tym pisarstwem zmagać się będą nie tylko poloniści, już dziś najwa­żniejsze rzeczy o tym pisarstwie napisała Bar­bara Czochralska, uczona z dziedziny nauk ścisłych, niezłe wyobrażenie o pisarstwie Stachury może dać powieść Siekierę zada.

Julian Stryjkowski, w inny niż u Brunona Schulza sposób artystyczny tworzy Julian Stryjkowski pomnik świata Żydów polskich, jest on rzecznikiem prastarego realizmu, który wywieść można od Arystotelesa, z tępym rea­lizmem dziewiętnastowiecznym nie ma to nic wspólnego, podobny rodzaj realizmu marzył się Henrykowi Worcellowi w najlepszej części jego pisarstwa, Stryjkowski stworzył wiele znakomitych dzieł, pisarstwo Stryjkowskiego może najkorzystniej zaprezentować łączna edycja Austerii i Snu Azrila.

Bernard Sztajnert, pisarstwo Sztajnerta ma sporo zwolenników pośród tych wszystkich, którzy wiedzą, jak autentyczne procedury poznawcze są u podstaw narracji tego pisarza, ma on pełną świadomość dążeń artystycznych Franza Kafki z jednej strony, Brunona Schulza z drugiej, szukając od pierwocin pisarskich własnej drogi, jednym z punktów dojścia w jego poszukiwaniach jest Księga zdarzeń.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, ten prawdziwy Mefisto polskiej literatury dwudziestego wieku, nie zostawił po sobie bezspornego dzieła, z jego dziełami spornymi wyrabia się, co się komu zachce, głupcy szukają w nim z uporem patrona dla swoich głupot, tylko najmędrsi wiedzieli, czego u niego szukać, szukali właś­ciwie na przykład Bruno Schulz i Witold Gombrowicz, mefistofelizm Witkiewicza naj­pełniej się wyraził w Nienasyceniu, ta okropna powieść jest pełna wspaniałości, bez Nienasy­cenia polskiej literatury dwudziestego wieku nie można sobie wyobrazić –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content