Podziw, czytane w maszynopisie, Twórczość 3/1994

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

PODZIW

Warszawa, 11 marca 1993

Szanowny Panie,

mogłoby się zdarzyć, że nie zdecydowałbym się na lekturę Kronosa Pożeracza.

Mało co z rzeczy literackich mnie dziwi i zaskakuje, mógłbym poprzestać na moim rozeznaniu we wszelkich literackich dziwnoś­ciach, z moich rozeznań niewiele wynika dla innych.

To, co mogę Panu napisać, przyjmie Pan z pewnością z poczuciem zawodu.

Domyślam się, co Pan zamierzył, wiem mniej więcej, co Pan osiągnął, nie mam możli­wości pełniejszej wypowiedzi i o myślowych wspaniałościach Pana narracji, i o jej artysty­cznych manowcach.

Muszę się ograniczyć do paru, niemal tech­nicznych, uwag, do czysto prowizorycznego rozpoznania.

Pana tekst, Pana narrację bardzo trudno określić gatunkowo.

Dawniej można by to było nazwać trakta­tem, na przykład traktatem o naturze rzeczy albo traktatem o pułapce poznawczej istnienia, dzisiaj taka kwalifikacja byłaby podejrzana, pozostaje więc wszechstronnie nadużywany termin powieść, którego dla nazwania Kronosa Pożeracza nikt poza mną chyba by nie użył.

Dla oswojenia Pana narracji wywiódłbym ją z Witkiewiczowskiej powieści scientyficznej i z Schulzowskiego poematu ontologicznego pro­zą, odnosząc te skojarzenia do najlepszych partii Pana tekstu.

Pana scientyfizm jest dzisiejszy, jest strukturalistyczny, semiologiczny, nowocześnie epistemologiczny, Pana poezja ontologiczna jest ukryta w specjalistycznych językach intelektualnych, do literatury, do powieści zbliża Pana najbardziej to wszystko, co można rozumieć parodystycznie, chociaż granica między parodią scientyfizmu i nieparodią jest trudno uchwytna i może nawet nie do uchwycenia.

Lawiruje Pan ustawicznie na krawędzi sensu i bezsensu, na krawędzi absurdu, na krawędzi zupełnego pustosłowia.

Pozwala sobie Pan na wszelkie ryzykowności stylistyczne i na każdą niekonwencjonalność językową.

Pana narracja stawia ustawicznie opór raz taki, raz inny, tylko przenikliwość Pana myś­lenia ułatwia łamanie oporów, pozwala brnąć przez wertepy i wądoły scientyfizmu, który siebie pożera i samounicestwia.

Rezultatem takiej lektury, na jaką mogłem się zdobyć, jest autentyczny podziw dla Pana inteligencji.

Z podziwem, z poważaniem –

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content