copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ONIRIADA
(4.4.1994, 17.4.1994, 25.4.1994, 3.5.1994, 9.5.1994, 22.5.1994, 9.6.1994)
Poniedziałek, 4 kwietnia 1994
– twarze, postacie literatów przy skrzynkach pocztowych – na tle skrzynek pocztowych – ktoś, niezauważalnie, rozrywa kopertę listu od Stanisława Ignacego Witkiewicza – medytuję, kto to zrobił – w parku, wśród drzew patrzę na trampki Jarosława Iwaszkiewicza – mówię, że ładne – Jarosław, przyjedź na Stawisko, to ci je sprzedam, dam – patrzę na Jarosława – jest samą energią, działaniem – mam w sądzie powiedzieć parę słów w obronie Magdaleny Samozwaniec – sąd działa w parku – obmyślam wypowiedź – chcę powiedzieć, że znam ją od połowy lat pięćdziesiątych – ją i mnie zapraszał Artur Mary a Swinarski – na obiady do Bristolu – grupki ludzi, epizody sądowe – wychodzę z cmentarza – z polonistką Hanną Drozdową ze Skierniewic – jestem z nią w komitywie – mówię do niej per ty – pytam, gdzie mieszka – mieszkanie dla niej i jej męża w budowie – patrzę na dziwaczne kompozycje gniazd ptasich – te kompozycje oznaczają, kto wylosował mieszkanie – grupki ludzi, na szosie autokar z Wrocławia – zjawia się Jerzy Łukosz – mam napisać tekst o Zofii Kossak-Szczuckiej – tekst do księgi pamiątkowej – przypominają mi o tekście krewni pisarki – może ona sama – Jerzy Lisowski pisze tekst szyderczy – chcę mu wyperswadować pisanie czegoś takiego – pertraktacje z Lisowskim – udręka – że muszę sformułować tekst oficjalny –
Niedziela, 17 kwietnia 1994
– Janusz Głowacki telefonuje do hotelu – w sprawie pokoju dla siebie – myślę, że to hotel w pobliżu mieszkania Janusza – potrzebuję i ja pokoju na jedną dobę – Janusz mówi przez telefon o drugim pokoju – pokój dla mnie kosztowałby dwa miliony osiemset tysięcy – Janusz mówi, że rezygnuje z drugiego pokoju – będziemy w jednym – Janusz żartuje, że nie będę przeszkadzał – jeśli kogoś sobie sprowadzi – rozmawiamy z kobietą, która przyjdzie do Janusza – rozmawiamy z mężczyzną, on nas odwiedzi – wchodzę wieczorem do gmachu BGK – tam się sprzedaje kwiaty – sprzedawcy kwiatów chronią się przed zimnem – jest kiosk z kwiatami – kolejka do kiosku – decyduję, że kwiaty mogę kupić rano – w drodze na Wiejską – jestem gościem na Stawisku – jemy śniadanie lub obiad – pracownik Jarosława dziwi się – że biorę leki i piję wódkę – mówię o niekolizyjności moich leków i wódki – Jarosław gniewa się na mnie – mówi, że na kolację trzeba zrobić specjalne jedzenie – ze względu na moje zdrowie – rozmawiamy o księdze poetyckich życzeń i wróżb – dla solenizantów – Jarosław napisze rzecz o źródłach poetyckich formuł – za honorarium odzyska prawa własności do placu – plac znajduje się przy ogrodzie Szyprowskich – pod Skierniewicami – jakbym ten plac widział – Jarosław udobruchał się – wchodzą Maria i Kazimierz Brandysowie – Marysia mnie całuje – Kazio wita się oficjalnie – zasiadamy na nowo do stołu –
Poniedziałek, 25 kwietnia 1994
– przypływy i odpływy zaprzyjaźnień, przyjaźni – z rodzinami, rodami, klanami rodzinnymi – jak z rodziną Reszków, z klanem rodzinnym Jarosława Iwaszkiewicza – z Myśliwskimi, z Bugajskimi – jestem z całą jedną rodziną przez cały dzień – przyjeżdżam dnia następnego – zostałem zaproszony, czuje zmianę stosunku do mnie – rodzina jakby Reszków – dom jakby Bugajskich – mówiło się w nocy o mnie – wie się dziś, czego się nie wiedziało wczoraj – rozglądam się po twarzach wielu osób – nie spotyka się mój wzrok ze wzrokiem Zofii Reszkowej – przyglądam się twarzom jej synowych – jakby żonie Adama, jakby żonie Jurka – w twarzach nie ma niechęci do mnie – jest jakaś nowa świadomość – ktoś coś mówi o Ziemku Fedeckim – Ziemek coś podpisał – twarze wszystkich znane i nieznane – jakbym je widywał wciąż – jakbym je oglądał po raz pierwszy –
Wtorek, 3 maja 1994
– w bibliotece, w stołówce siada przy mnie Joanna Guze – mówi, co czyta – idę z Joanną Guze ulicą, przez park – słucham jej opowieści o francuskich powieściach Sieniawy – mówię, ja tego nie czytałem – wystarczy mi wiedzieć, że to powieści popularne – w mojej sytuacji muszę wybierać, co chcę czytać – ona mi przytakuje – czytam zapiski Jarosława Iwaszkiewicza – rozmyślam o nich, rozmawiam – Jarosław opisuje swój pobyt w górach w Rumunii – chodził w górach w roku 1939, po klęsce wrześniowej – trafiają się tam góry jak Rysy – różnią się od gór w Bułgarii, w Turcji – z zapisków Jarosława zostało tylko to, co wydrukował – rozmawiam ze znajomymi – opowiadam o żołnierzu – on znalazł samolot atomowy – niebywała historia żołnierza, samolotu – ktoś mówi, że widział kompletnie pijanego Jerzego Lisowskiego – niepokoję się o niego – u mnie zeszło się wiele osób – w mieszkaniu trudno się rozeznać – otwarte okno na podwórko – dużo kobiet – wszyscy interesują się historią samolotu – cztery kobiety wychodzą – cieszę się, że zrobi się luźniej – przy oknach dziwne urządzenia – otwiera się je i zamyka według szyfru – zapomniałem, jak się to robi – myślę o Małej (Myśliwska) – ona dawno u mnie nie była – jest wśród tych, którzy zostali –
Poniedziałek, 9 maja 1994
– odbywa się ostatnia część pogrzebu Jarosława Iwaszkiewicza – czekano z tym tydzień lub dwa – jestem za późno na cmentarzu – cmentarz jak w Skierniewicach w południowej stronie miasta – ludzie już wracają od grobu – idę z Leną Zaworską i chyba z Jackiem Trznadlem zobaczyć grób – odnoga cmentarza sięga do Książęcej – grób Iwaszkiewicza będzie na rogu Książęcej i placu Trzech Krzyży – uważam miejsce za wspaniałe – na pogrzebie przemawiali podobno pisarze emigracyjni – dla nich czekano z pogrzebem – pojawia się u mnie myśl, że czekano z pogrzebem kilkanaście lat – zginęło mi na cmentarzu palto – szukam palta na Wiejskiej – za coś na cmentarzu niepotrzebnie płaciłem – idę do urzędników z podaniem o zwrot pieniędzy – urzędnik lub urzędniczka przyjmie podanie – mam je zanieść do sekretarki lub do policjantów – rozmawiam z policjantami rozebranymi do pasa – jestem przy Pałacu Kultury – krzyczy coś do mnie Marysia Iwaszkiewicz – coś mi jutro przyniesie do kawiarni – patrzę, jak Paweł Śpiewak coś sieje lub rozsmarowuje na kamieniu – pewnie to eksperyment – mam sprawę na Świętokrzyskiej – biegnę – zza domu wygląda wygłodzone zwierzę – takiego zwierzęcia, wielkości konia, nigdy nie widziałem – zwierzę ma twarz jak u brodatego mężczyzny – znajomy mówi, że takie zwierzę widział – jestem jakby przy domu Reszków – chcę zapytać Jurka jako biologa o zwierzę – pytam lub nie pytam – z daleka wołam do Zofii Reszkowej, do widzenia – dziwię się, że żegnam się na odległość –
Niedziela, 22 maja 1994
– przyjechał, powrócił Jarosław Iwaszkiewicz – widać słabość jego rąk i nóg – twarz ma wspaniałą – w twarzy zdrowie – mówię mu, jak wspaniale wygląda – Jarosław uradowany – odprawia czułości – całuje mnie w policzek – stoimy przed domem – w ostrym świetle latarń, lamp – rozmowy z literatami – organizacja literacka załatwiła zagraniczną edycję utworu Zygmunta Wójcika – spadkobiercy innego autora interesują się przekładem jego sztuki – jestem wśród polonistów – mówią, co który pisze do słowników, do encyklopedii – ukłoniłem się Jadwidze Rytel – mówi, że mnie nie poznała – patrzę na twarz Heleny Zaworskiej – na jej zęby – jadę pociągiem, autobusem – siedzą przede mną, obok, koleżanki ze Skierniewic – wszystkie są lekarkami – przyglądam się zębom Danki Rudzińskiej-Bindrowej, Hanki Binder-Kulczyckiej – dziwaczność w zębach – dziwię się na głos, że się nie witaliśmy – Hanka Kulczycka mówi, że mnie nie poznała – nie myślała, że tak dobrze wyglądam – chcę się rozeznać, ile znajomych osób jest obok mnie –
Czwartek, 9 czerwca 1994
– w czymś dobrze się porozumiewam z Tadeuszem Konwickim – debaty o sytuacji społecznej w sejmie – jestem zdania, że tę sytuację da się wykorzystać – dla dobra Jarosława Iwaszkiewicza – debacie przysłuchuje się Helena Zaworska – działania, zdarzenia – uczestniczę w nich – obserwuję z boku – dochodzę do wewnętrznych rozpoznań – wiem, jaka nieskończoność zdarzeń może się kryć za słowem ucieczka – mam dowód mojego twierdzenia – każde słowo jest samo w sobie dziełem sztuki –
Henryk Bereza
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy