copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
GOTOWOŚĆ
Warszawa, 2 marca 1994
Droga Alicjo,
dziękuję za piękne listy, w których tak wspaniale piszesz o ludziach, których znałaś, których znasz.
Tego dziś w Warszawie – w Polsce – nie ma, tu ludzie jak sfora kundlów gryzą się i szczekają każdy na każdego.
Piszesz mi raz jeszcze, że odkryłaś dla siebie Jana Drzeżdżona i zestawiasz go z malarzem, z którym się przyjaźnisz.
Z tego, co Ty piszesz, co wynika z artykułu w nicejskiej gazecie, można przypuszczać, że Louis Marchand des Raux jest pod względem wyobraźni podobny do Jana Drzeżdżona.
Dla mnie ważniejsze jest co innego. Ten malarz może być lub nie być wielkim potentatem wyobraźni, on jest lub nie jest tak wspaniałym człowiekiem, jak o tym piszesz, najistotniejsze jest to, że Ty jesteś w stanie tak go widzieć, tak o nim myśleć i tak go opisywać, jak opisujesz.
Piszesz tak, że prawie widzę Ciebie razem z nim i z jego rodziną przy tym wielkim stole, który sam zrobił.
Sama zdolność, sama gotowość wewnętrzna, żeby dostrzec w drugim człowieku wielkość lub wspaniałość, żeby jego wielkość lub wspaniałość uznać, jest dziś wśród ludzi taką rzadkością, że prawie się już nie wierzy, że w ogóle istnieje, jeśli nie brać pod uwagę oczarowań miłosnych.
Tej zdolności, jeśli wyłączyć Ciebie i mnie, prawie już nie ma u ludzi.
Mnie prostacy ciągle posądzają, że podziwiam i cenię tych, których kocham inną miłością.
Wieczny śmiech z tego wszystkiego, wieczny wstyd za innych.
Ściskam Cię, pozdrawiam Ewę i Bruna –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy