copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PORYWY
Warszawa, 8 grudnia 1997
Kochany Darku,
opis Twojego samopoczucia obezwładnił mnie, uświadomiłem sobie jednak, że mógłbym go przepisać słowo po słowie i byłby samą prawdą o mnie.
Między nami jedna różnica, mój wiek.
Starość, która jest nieszczęściem najdotkliwszym, ma w sobie pocieszenie, trudno je nazwać, jeśli się nie chce naruszyć tabu.
Ona zmniejsza, może nawet znosi, poczucie ciężaru konieczności, konieczność staje się lekka, pozostaje sobą w jednym punkcie, ten punkt widzi się już inaczej.
W finale swojego listu poddajesz się porywom, czego, Bóg raczy wiedzieć.
Zrobiły na mnie wrażenie Twoje słowa w nawiasie:
„Przyszłoby Ci to kiedyś do głowy? Jest w tym jakaś poezja, że Twój autor, wyniesiony z pożogi literacko-krytycznej na rękach, podnoszony na duchu sto razy i rekomendowany wydawniczo tyleż samo, teraz wyda Twoją książkę”.
Poprzez te zdania coś się zdarza w Twoich intencjach, emocjach, myślach i samych słowach.
Poruszyłoby mnie to jeszcze bardziej, niż porusza, gdybym dawno temu nie pozbawił się prawa do oczekiwań czegokolwiek dobrego za to, co robię.
Nigdy na nic nie liczyłem i na nic nie liczę.
To pryncypium pozwala mi łagodnie znosić to wszystko, czego doświadczam.
Zaprzeczasz czemuś we mnie, ja się tego czegoś w sobie nie pozbędę, znaczenie Twoich intencji, emocji, myśli i słów doceniam, będę o tym myślał.
Ktoś za mnie obliczył, że drukowanych listów do Ciebie jest, co najmniej, siedemdziesiąt.
Ściskam Was wszystkich –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy