copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
ZABAWY
Warszawa, 21 stycznia 1999
Droga Alicjo,
dopiero wczoraj otrzymałem Twój list i dwie karty, pięknie dziękuję za życzenia.
Martwiłem się, że milczysz, martwię się, że fatalnie Ci się ułożyły święta.
Francuskie teksty, które mi cytujesz to oczywiście odmiana limeryków, wspominasz limeryki Tuwima, ja zawsze się bawiłem improwizowanymi limerykami Maćka Słomczyńskiego.
On mógł układać limeryki na zawołanie, improwizował je i niemiłosiernie świntuszył.
On był największym mistrzem tego kunsztu.
Książki nie przysyłaj, zachowaj ją dla siebie, trzeba cenić to, co nas rozśmiesza.
Jeszcze bardziej niż znane Ci opowiadania Marka Gajdzińskiego rozśmieszały mnie trzy powieści nie znanego Tobie autora, Marka Słyka, który, niestety, popadł w tarapaty ze zdrowiem.
Moje poparcie dla jego powieści drogo mnie kosztowało, do dziś jego powieści nikt nie wznowił, choć dziś ten i ów dostrzegłby może ich literacką brawurę, ich humor, ich blask.
Marek Słyk był mistrzem zabawy literackiej, parodiował najrozmaitsze postacie literatury podrzędnej (powieść kryminalna, sensacyjna, szpiegowska, przygodowa, fantastycznonaukowa, pornograficzna), parodiował stylistykę literacką.
Tworzył – jak Słomczyński limeryki – od ręki nowe słowa, on wymyślił najpiękniejsze nazwy organów płciowych (trops, fumba), nazw tych do dziś chętnie używam.
Jego trzy powieści – W barszczu przygód, W rosole powikłań, W krupniku rozstrzygnięć – należą do najświetniejszej w polszczyźnie literatury kpiarskiej, w której kpi się ze wszystkiego, kpi bez pardonu i w najwyborniejszy intelektualnie sposób.
Jaka szkoda, że te trzy powieści są po latach zupełnie niedostępne, swoich egzemplarzy nie pozbyłbym się za nic.
Ściskam Cię mocno –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy