copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
GÓMEZ (2)
Warszawa, 22 lipca 1999
Drogi Henryku,
Twój list otrzymałem z opóźnieniem, mój dojdzie do Ciebie akurat na Twój powrót z Sycylii.
Byłem na Sycylii dwa razy, to moje najdalsze podróże na południe, jeździłbym na Sycylię, gdyby to było możliwe, co najmniej tak często jak Jarosław Iwaszkiewicz.
Może nawet bym nie zwiedzał Sycylii, ale pobyłbym sobie w małej miejscowości, obojętnie w której części wyspy. Patrzyłbym na twarze starych ludzi, do dziś pamiętam twarz starego rybaka, który uczył wnuka rozłupywać skorupy jeżozwierzy (chyba tak).
Tę twarz pamiętam tak samo jak rzeźby na kolumnach dziedzińca klasztoru w Monreale.
Nie będę Ci jednak wyręczał Goethego, chcę Ci napisać jeszcze raz o Juanie Carlosie Gómezie.
Już po liście o nim miałem w ręku książkę wydaną w Argentynie z korespondencją Gombrowicza do młodych argentyńskich przyjaciół, książkę w prezencie od Gómeza otrzymał Rajmund Kalicki.
Nie o książce jednak, nie czytam po hiszpańsku, chcę napisać, lecz o jego eseju, który Rajmund Kalicki wyłączył z bloku Gombrowiczowskiego w „Twórczości” i wydrukował w dodatku do „Rzeczpospolitej” „Plus Minus” (1999 nr 29).
Ten esej – pod polskim tytułem Gombrowicz jest w nas – jest esejem i konfesją, jest dokumentem duchowego wzlotu młodości, jest najszlachetniejszą duchową transgresją do drugiego człowieka.
To jest najlepszym nazwaniem tej postaci miłości, jakiej się w tym tekście dopatruję.
Jestem za tym, żeby generalnie odróżnić miłość ciała i miłość ducha, w tej pierwszej najbardziej wysublimowaną formą – wolność od seksualności – jest miłość rodzinna, w tej drugiej miłość rodzinna podlega dalszej sublimacji, wiąże się z potrzebami ducha, mogą to być potrzeby ducha najwznioślejsze.
Miłość ducha może złączyć się z potrzebami etyki, aksjologii, kreacji i przede wszystkim z potrzebą poznania siebie i drugiego człowieka, który przez miłość staje się dostępniejszy poznaniu.
To wszystko zbilansowało się u Juana Carlosa Gómeza w tekście, który pisał o Witoldzie Gombrowiczu, gdy kończył trzydzieści lat (Rajmund Kalicki uznał, że tekst powstał w roku 1964).
W tym tekście Juan Carlos Gómez jest uczniem Mistrza i kimś, kto go poznał w stopniu doskonałym, w każdym razie takim, jaki umożliwia użycie całej swojej mocy poznawczej.
Tekst Gómeza jest dokumentem takiego wzlotu duchowego, jaki być może już mu się nigdy nie zdarzył.
Na początku Gombrowicz mógł być dla niego jak Napoleon dla takiego żołnierza, który związał z nim wszystkie swoje nadzieje, jak Rembrandt dla któregoś ze swoich uczniów lub współpracowników.
W tekście eseju jest jak przyjaciel, którego poznało się do końca w jego duchowej skończoności.
Od którego już nic się nie oczekuje, któremu chce się dochować duchowej wierności.
Ściskam Cię mocno –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy