Dziura, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/2000

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

DZIURA

Warszawa, 15 sierpnia 1999

Droga Alicjo,

długo nie było listu od Ciebie, domyślam się Twoich kłopotów, gdy nikt Ci w lecie nie pomaga.

Rozumiem, że dlatego mi piszesz o powieś­ciach Gabrieli Zapolskiej, żeby nie pisać o tym, co cię dręczy.

Nie czytałem powieści Sezonowa miłość i Córka Tuśki i nie chciałbym ich czytać, choć czytałem niedawno powieść Zaręczyny Jana Bełskiego Józefa Weyssenhoffa (z tego samego czasu).

Proza Weyssenhoffa ma dziś urok staroświecczyzny, o prozie Gabrieli Zapolskiej nie da się tego powiedzieć, raczej z jej sztuk to i owo przetrwało.

Chwalisz teksty o Gombrowiczu w lipcowej „Twórczości”, ale czuję, że Ciebie tak nie poruszyło jak mnie niespodziewane pisarstwo Juana Carlosa Gómeza, który pisarzem stał się na krótko w duchowych porywach młodości.

Właśnie takie zjawisko pisarstwa w porywie ducha jest dla mnie czymś cudownym.

Piszesz, że powinniśmy w podobny sposób uczcić Marka Hłaskę, ktoś napisał do Jerzego Lisowskiego z pretensją, że nie uczciliśmy Edwarda Stachury (minęło dwadzieścia lat od jego śmierci).

Rocznic pisarskich nie można czcić na siłę, hołdy nie mogą wynikać z rocznicowego pomysłu, w „Twórczości” Marek Hłasko, Edward Stachura i inni w najrozmaitszy sposób są stale obecni (jak Iwaszkiewicz, jak Gombrowicz).

O Stachurze drukujemy od lat wspaniałe eseje filozoficzne Barbary Czochralskiej, jej pisarstwo zrodziła bezpośrednia inspiracja Sta­chury, ona wpisuje Stachurę w najzaszczytniejsze konteksty myśli współczesnej, dla jej książki – Wrażliwość materii – nie możemy znaleźć kompetentnego recenzenta.

Sama miłość do pisarzy nie wystarcza, trzeba ich czytać, trzeba nad nimi pracować.

Marek Hłasko wpadł w istną czarną dziurę, wykorzystuje się go dla celów politycznych (antykomunizm Marka) i powtarza bez końca legendy, które w powtórzeniach przestają być zabawne i nie mają żadnej wartości poznawczej.

Czytać Marka po dzisiejszemu prawie nikt nie próbuje, jego wspaniałą szyderczą powieść – Pięknych dwudziestoletnich – uczeni czytają dziś jak niegdyś policjanci, jako źródło informacji biograficznej.

To przecież tak, jakby Beniowskiego Juliusza Słowackiego czytać dla biografii Maurycego Beniowskiego.

Dziś łatwiej pisać ignoranckie i hochsztaplerskie podręczniki (na przykład dziejów myśli wszechświatowej) niż umieć przeczytać cokol­wiek i o czymkolwiek mieć jakiekolwiek pojęcie.

Tak to i jest.

Ściskam najczulej, pozdrawiam –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content