Toast 2, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/2002

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

TOAST (2)

Z łaski – nie wiadomo kogo i nie wiadomo czego z wielkich przestrzeni, z łaski – mojego ciała z najbliższej bliskości, które swojej ła­ski nie odmawia radykalnie, obchodzimy – już po raz drugi oficjalnie – moje okrągłe uro­dziny.

Odbywa się to, oczywiście, z łaski wszyst­kich Państwa, którzy w tym obchodzie zechcieliście uczestniczyć.

Przy dzisiejszej okazji mógłbym powtórzyć to wszystko, co powiedziałem przed pięcio­ma laty.

Nie wiadomo, czy to dobrze, czy źle.

W moim wieku nie oczekuje się niczego dobrego od okresu pięciu lat, mogę więc je­dynie zeznać, że w tym czasie nie zdarzyło się nic takiego, co mogłoby zmienić poprzedni bilans moich życiowych osiągnięć.

Moja satysfakcja więc głównie z tego, że braku osiągnięć nie zastąpił w rejestrze odpowiedni wzrost niepowodzeń.

Wolno chyba powiedzieć, że równowaga i status quo utrzymują się u mnie prawie pod każdym względem.

Także w liczbie i sile tych, którzy mnie zno­szą, i tych, którzy mnie znieść nie mogą.

Dobre i złe skutki tego stanu rzeczy znoszą się natomiast idealnie.

Pierwsi mnie cierpliwie i wytrwale chwalą, drudzy z równą cierpliwością i wytrwałością ganią.

Mnie w takiej sytuacji nie pozostaje nic in­nego, jak zdać się na łaskawość losu.

Nie sposób mi myśleć o górnościach, chwilo trwaj, jesteś piękna, trzeba zrezygnować z nieosiągalności ukrytej w tych słowach, trzeba także odmówić sobie prawa do ich przeciwieństwa, chwilo zgiń, jesteś nie do znie­sienia.

Słowem, nic z alternatywy, być albo nie być.

Pozostaje wymyślone przez współczesnego wieszcza na dziś tertium datur, niech się dzieje, co się dziać ma.

To, szczęśliwie, może znaczyć wszystko, niech się święci Trzeci Maja, przyszliśmy na­poić nasze konie, trąbo nasza wrogom grzmij, święta miłości kochanej ojczyzny (moja ulu­biona inwokacja w dawnym hymnie).

Tym ostatnim przytoczeniem chcę uczcić – żartobliwie, ale nie dla żartu – mojego najsławniejszego krajana (przez ostatnie lata jego życia), księcia poetów Ignacego Krasickiego.

Ma on swoje wysokie miejsce w panteonie moich Dobrych Duchów.

W przeciwieństwie do pierwszego z Do­brych Duchów to imię wolno brać choćby i nadaremno.

A więc i przy dzisiejszym moim święcie.

Za które – i za pamięć o mnie – wszystkim Państwu najpiękniej dziękuję. Nasze zdrowie, zdrowie nas wszystkich.

Henryk Bereza

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content