copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
KREATORSTWO
Warszawa, 7 października 2001
Drogi Henryku,
Twój list (dobrze, że także piszesz, nie tylko telefonujesz) zaimponował mi bezwzględnością Twojej prawdy o mnie i dla mnie.
Niby wiedziałem od dawna, że jest jakieś zbłądzenie w moim przeżywaniu dramatów rewolucyjnego przewrotu w aksjologii artystycznej, ale nie potrafiłem pojąć źródeł i konsekwencji tego zbłądzenia.
Ty mi otwierasz oczy tak cudownie, że widzę to, co tkwiło pod powieką, widzę może lepiej, niż Ty to zobaczyłeś za sprawą przenikliwości, jaka się nam zdarza, gdy jesteśmy młodzi.
Tak, to oczywista prawda, że przewrót w aksjologii artystycznej zdarzył się, bo musiał się zdarzyć.
Gdy cywilizacja dzisiejsza rozsadziła stare porządki aksjologiczne, gdy musiało powstać i powstało coś, czego nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Sztuka masowa, czyli controdictio in odiecto, coś niemożliwego, co istnieje tylko na pozór.
Masz rację, sztuka masowa nie jest sztuką, może to być tylko falsyfikat sztuki, podróbka.
Sztuka, jeśli jest sztuką, czyli czymś, co podlega aksjologii artystycznej, musi mieć autentyczne lub wtórnie wykrywalne znamiona czegoś, co by można nazwać rękodziełem.
Przez rękodzieło lub rękodzielność rozumiem kreację – indywidualnej lub zbiorowej – niepowtarzalności, taka lub inna niepowtarzalność jest niezbędnym wyróżnikiem sztuki.
Bez kreacji niepowtarzalności wyrabia się niesztukę, pisze nieliteraturę.
Jeśli się nie odróżnia sztuki od niesztuki, literatury od nieliteratury, należałoby nie mieć z nimi żadnych kontaktów lub nie zostawiać śladu po tych kontaktach, gdy sieje ma.
Sztuce i literaturze – na dłuższą metę – nie można ani pomóc, ani zaszkodzić, szkodzi się tylko sobie, gdy sieje zwalcza.
Niesztuce i nieliteraturze też ani pomóc, ani zaszkodzić nie można, szkodzi się tylko sobie, gdy sieje za sztukę i literaturę uznaje.
Kto zwalcza sztukę i literaturę i na ich miejscu stawia niesztukę i nieliteraturę, popełnia całe zło, jakie może wobec siebie popełnić.
Kto wybrał sztukę i literaturę, nie musi się martwić o ich los, one same przez się osiągną tyle, na ile zasługują, ile są warte.
Kara i nagroda tkwią nie tylko w czynach, które się popełnia, one są zawarte w zdarzeniach, które się dzieją, nie wiem, czy myślę w zgodzie z Wittgensteinem, którego przywołuję, ale nie jest to chyba z jego myśleniem sprzeczne.
On nie przeceniał roli człowieka w zdarzeniach świata.
Ty mnie naprowadzasz na Wittgensteina, choć wychodzisz od Gombrowicza, którego filozoficznie nie traktuje się zbyt poważnie.
Jak to dobrze, że Twoje uwagi o mnie utrafiają w moją potrzebę, żeby zmniejszyć mój wstyd za to wszystko, co się w Polsce wyprawia ze sztuką i literaturą.
Kary tkwią w nagrodach, nagrody w karach, tego nie przewidywał Wittgenstein, o tym nie pomyślą prostoduszni kreatorzy kar i nagród według swego widzimisię.
Ściskam Cię najmocniej –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy