copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
SĄDZENIE
Warszawa, 2 listopada 2001
Kochany Darku,
przedwczoraj Twój list mnie przeraził, czytałem go w pośpiechu z różną korespondencją, wczoraj i dziś czytam list spokojnie i to i owo w nim mnie rozśmiesza.
Podobieństwo Twojego stroju i wąsów, które odkrył Krzysztof Niewrzęda, bardzo mi się podoba, mogę sobie Ciebie wyobrazić jako głośnego artystę, trudniej mi wyobrazić sobie happeningi Twojej luksusowej promocji Psich dni. Uważam, że masz powody do satysfakcji i radości, powinieneś zlekceważyć wszystko, co Ci satysfakcję i radość pomniejsza.
Twój pomysł, żeby nocnym pociągiem przyjechać z Elżbietą na mój jubileusz, był wręcz karkołomny, dobrze, że skończyło się na telefonie Elżbiety, która w rozmowie bardzo mnie wzruszyła.
Zaniechanie odczytania mojego listu promocyjnego było decyzją słuszną, mój list ma w sobie pewną graniczność, którą łatwiej będzie znieść w druku niż przy bezpośrednim słuchaniu.
Mój list dopowiada do końca moje sugestie i intencje, które zawiera Płodność, czyli przedmowa do Psich dni.
Stosunek Twojej rozmówczyni do mojej przedmowy, do słów „bohaterstwo” i „heroizm”, których ona nie chce komentować, nie powinien Cię oburzać.
Każdy, kto te moje słowa uważa za przesadne w stosunku do Ciebie, jest niewinny, ponieważ absolutnie nie jest w stanie nic zrozumieć ani z mojego pisania o Tobie, ani z Twojej pisarskiej kreacji człowieka i świata.
W Płodności ustalam Twoje relacje z Markiem Hłaską, wcześniej dobitnie pisałem o Twoich relacjach z Edwardem Stachurą, w obydwu wypadkach część fundamentów tych porównań jest ta sama, koszta, jakie musisz ponosić, żeby pisać to akurat, do czego Cię zmusza Twój pisarski los.
Te koszta są u Was wszystkich trzech w oczywisty sposób porównywalne, czyż trzeba zdecydować się na tułaczkę po świecie aż do końca jak Marek Hłasko, czyż trzeba żyć i umierać jak Edward Stachurą, żeby koszta pisarstwa stały się zrozumiałe dla kogoś, kto nie ma pojęcia, jakich ofiar żąda dla siebie sztuka, gdy sobie kogoś dla siebie upatrzy.
Twoja rozmówczyni niech Tobie i mnie odmawia prawa do jakiegokolwiek użytku ze słów „bohaterstwo” i „heroizm”, ona odmawia innym i przyznaje sobie to, czego nie rozumie, prawo sądzenia, które nie jest prawem za darmo, prawem dla wszystkich, na które trzeba zasłużyć najskrupulatniej wszelkimi dowodami, że się wie, jaka odpowiedzialność jest od prawa sądzenia nieodłączna.
Dla intelektualistów, którzy moje wyznania wyśmieją lub wyszydzą, powinienem powtórzyć Twoje słowa, ale one niech pozostaną między nami.
Dziękuję Ci, całuję Was wszystkich –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy