copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
REHABILITACJA
Warszawa, 11 listopada 2002
Kochany Henryku,
zdziwił Cię mój list o urlopie od czytania, o nieczytaniu, chcę Cię pocieszyć, że bez entuzjazmu, nie będę ukrywał, ale myślę o wydobyciu się ze stanu urlopowości.
Niedobory własnego entuzjazmu wyrównują, nazwę to eufemistycznie, zachęty ze strony innych.
Pytaniom, co ważnego przeczytałem w ostatnim czasie, towarzyszą jeszcze śmielsze, co napisałem, co piszę.
Brak mi odwagi, żeby wywalić najgłębszą prawdę, przestało mi się chcieć czytać, przestało mi się chcieć pisać.
Z tą najgłębszą prawdą, którą ujawnia nawet jeden ze snów, nie mogę, niestety, się pogodzić, byłaby to bowiem zgoda na śmierć albo zgoda na taką postać życia, jaką świadomie lub nieświadomie (raczej to drugie, na szczęście) narzuca medykom filozofia medyczna.
Ukrytym założeniem tej filozofii nie jest stan zdrowia, czyli wolność od medycyny, lecz przeciwnie, całkowite od niej uzależnienie.
Chory nie ma być zdrowy, lecz ma się leczyć, leczyć z całego serca i ze wszystkich sił, ma poprzestać na zajęciach leczenia się, ma się do nich ograniczyć.
Jeśli z tym się pogodzi, nie ma prawa zachciewać mu się czegokolwiek innego.
Może to oznaczać zgodę na egzystencję z ciśnieniem tętniczym poniżej 80 na 45, co może wystarczyć do spokojnego leżenia, lub zgodę na taką sytuację, gdy obsługa własnych potrzeb fizjologicznych wyczerpuje wszystkie siły żywotne.
Takiej filozofii idealnie sprzyja u nas organizacja służby zdrowia. Drastyczności, o jakich piszę, mogą z powodzeniem zastąpić zabiegi o skierowania, recepty i wizyty, one mogą wypełnić cały czas temu, komu potrzeba medycznej pomocy. Mój brak chęci do czytania i pisania może więc wynikać także z wymuszenia przez konieczności, z czegokolwiek wynika, nie mogę się z nim pogodzić.
Powolną rehabilitację zaczynam od czytania wierszy, od lektury „Twórczości” i od „Regionów”, w których wyszukać można niejedno do przeczytania.
Ze specjalną uwagą przeczytałem zakończenie rozmów Ireny Vincenzowej ze Stanisławem Vincenzem („Regiony” 2002/1), czyli narrację o naturalnym (?) i szczęśliwym (?) umieraniu.
Zdumiały mnie listy „Geni” do Zofii Nałkowskiej, które cytuje Hanna Kirchner w swoim szkicu Ta tak niezwykła Genia, i tekst Henryka Paprockiego O księdzu Jerzym Klingerze (podtytuł), w którym prezentuje się ważną osobistość intelektualną.
Jak dalej będzie z pourlopową rehabilitacją, Bóg raczy wiedzieć, chciałbym, żebyś i Ty mnie wspierał, apeluję o duchowe wsparcie od Ciebie.
Ściskam Cię –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy