copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
AUTOGRAFY
(list od Tadeusza Siejaka)
Miały, dnia 18.11.1979 roku
Szanowny Panie!
Nie spodziewałem się takiej oceny.
Po prawdzie, nauczony poprzednimi doświadczeniami, nie spodziewałem się oceny wcale…
Tym bardziej więc jestem Panu wdzięczny za przeczytanie Oficera i wydanie o nim opinii. Nie spodziewałem się, że owa próba powieści wyda się Panu tak dobra. Bardzo mnie to cieszy, zaś wydanie książki staje się w tym układzie sprawą prawie drugorzędną…
Zdaje mi się, że prócz podziękowania, które składam niniejszym, winien jestem Panu kilka informacji o sobie.
Mam trzydzieści lat. Urodziłem się i wychowałem w Poznaniu, w rodzinie piekarza, który pracował jako szlifierz w „Cegielskim”. (Ten Poznań jest w powieści, kto wie, czy nie za bardzo). Jestem inżynierem elektrykiem (to też jest w Oficerze) pracowałem w „Cegielskim” (piszę – w „Cegielskim, choć to pewnie nie bardzo prawidłowe), potem, już z żoną, poszukałem pracy z mieszkaniem w Miałach, w Puszczy Noteckiej, obecnie zaś, mieszkając jeszcze w Miałach, pracuję w Chodzieży.
Piszę od dawna, a nawet, jeśli wziąć pod uwagę powieść o Indianach z czwartej klasy, od bardzo dawna.
Jestem samoukiem, często więc stawiam pytanie – talent, czy grafomania?
Odpowiedzi bywają różne, najczęściej wymijające, lub zbywające. Czasami odczytywano moje utwory nie tak, jak zostały napisane, co mnie szczególnie złości i przygnębia – przygnębia, bo, widać nie zawsze umiem podać swoje myśli dostatecznie jasno, a to zawsze uznaję za klęskę w pisaniu.
Mam niewielki dorobek (oczywiście, pozostający w szufladzie) dwadzieścia opowiadań, dwie powieści, dwa reportaże drukowane w „Tygodniu”. Na pisanie nie zawsze starcza mi czasu, żyję wszak z innego zawodu, mam żonę, dwoje dzieci, a na dodatek ciągle pakuję się w jakieś akcje specjalne – ostatnio, na przykład zostałem nieformalnym szefem budowy bloku rotacyjnego w Chodzieży i od sierpnia nie miałem pióra w dłoni!
Taki sposób pisania to, z jednej strony – przeszkoda, z drugiej zaś – luksus.
Przeszkoda, bo pisze się mało i długo, luksus, bo będąc ciągle zanurzonym w normalnym życiu, jestem, stosując tak aktualne porównanie rolnicze – glebą dobrze nawiezioną w obserwacje i przeżycia. Zwłaszcza to drugie wydaje mi się warunkiem koniecznym pisania dla wszystkich.
Rozgadałem się i, być może, nudzę Pana. Dlatego kończę. Ostatnio dostałem z „Iskier” zawiadomienie, że powieść moją czyta teraz pan Sadkowski i że po Pańskiej pozytywnej ocenie, jego opinia ma zadecydować o publikacji.
Jeszcze raz serdecznie Panu dziękuję. Pański list był dla mnie największym sukcesem w tej dziedzinie życia.
Pozdrawiam Pana
Tadeusz Siejak
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy