Autografy, czytane w maszynopisie, Twórczość 2/1995

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

AUTOGRAFY
(list od Tadeusza Siejaka)

Miały, dnia 18.11.1979 roku

Szanowny Panie!

Nie spodziewałem się takiej oceny.

Po prawdzie, nauczony poprzednimi do­świadczeniami, nie spodziewałem się oceny wcale…

Tym bardziej więc jestem Panu wdzięczny za przeczytanie Oficera i wydanie o nim opinii. Nie spodziewałem się, że owa próba powieści wyda się Panu tak dobra. Bardzo mnie to cieszy, zaś wydanie książki staje się w tym ukła­dzie sprawą prawie drugorzędną…

Zdaje mi się, że prócz podziękowania, które składam niniejszym, winien jestem Panu kilka informacji o sobie.

Mam trzydzieści lat. Urodziłem się i wycho­wałem w Poznaniu, w rodzinie piekarza, który pracował jako szlifierz w „Cegielskim”. (Ten Poznań jest w powieści, kto wie, czy nie za bardzo). Jestem inżynierem elektrykiem (to też jest w Oficerze) pracowałem w „Cegielskim” (piszę – w „Cegielskim, choć to pewnie nie bardzo prawidłowe), potem, już z żoną, poszukałem pracy z mieszkaniem w Miałach, w Puszczy Noteckiej, obecnie zaś, mieszkając jeszcze w Miałach, pracuję w Chodzieży.

Piszę od dawna, a nawet, jeśli wziąć pod uwagę powieść o Indianach z czwartej klasy, od bardzo dawna.

Jestem samoukiem, często więc stawiam pytanie – talent, czy grafomania?

Odpowiedzi bywają różne, najczęściej wymi­jające, lub zbywające. Czasami odczytywano moje utwory nie tak, jak zostały napisane, co mnie szczególnie złości i przygnębia – przygnębia, bo, widać nie zawsze umiem podać swoje myśli dostatecznie jasno, a to zawsze uznaję za klęskę w pisaniu.

Mam niewielki dorobek (oczywiście, pozo­stający w szufladzie) dwadzieścia opowiadań, dwie powieści, dwa reportaże drukowane w „Tygodniu”. Na pisanie nie zawsze starcza mi czasu, żyję wszak z innego zawodu, mam żonę, dwoje dzieci, a na dodatek ciągle pakuję się w jakieś akcje specjalne – ostatnio, na przykład zostałem nieformalnym szefem budowy bloku rotacyjnego w Chodzieży i od sierpnia nie mia­łem pióra w dłoni!

Taki sposób pisania to, z jednej strony – przeszkoda, z drugiej zaś – luksus.

Przeszkoda, bo pisze się mało i długo, luksus, bo będąc ciągle zanurzonym w nor­malnym życiu, jestem, stosując tak aktualne porównanie rolnicze – glebą dobrze nawie­zioną w obserwacje i przeżycia. Zwłaszcza to drugie wydaje mi się warunkiem koniecznym pisania dla wszystkich.

Rozgadałem się i, być może, nudzę Pana. Dlatego kończę. Ostatnio dostałem z „Iskier” zawiadomienie, że powieść moją czyta teraz pan Sadkowski i że po Pańskiej pozytywnej ocenie, jego opinia ma zadecydować o publi­kacji.

Jeszcze raz serdecznie Panu dziękuję. Pański list był dla mnie największym sukcesem w tej dziedzinie życia.

Pozdrawiam Pana

Tadeusz Siejak

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content