Baborak, czytane w maszynopisie, Twórczość 4/1997

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

BABORAK

Warszawa, 11 października 1996

Kochany Darku,

w Twoim liście takie rozhuśtanie, że war­tość informacyjna Twojego listu jest nader skromna.

„Baborak” przestał rzeczywiście być mrzonką, uzyskał materialność, można go widzieć (jeśli wzrok nie szwankuje), można próbować lek­tury, na jakiekolwiek oceny zdecydowanie za wcześnie.

Najważniejsze dla Ciebie, że – jak na razie – nie muszę Cię obrzucić klątwą.

Komercyjność (Twoje słowo) ma charakter nie całkiem jasny, nie pod klątwę podpada, lecz cokolwiek niepokoi, jeśli przyjąć, że prze­jawia się w lewym związku ogłoszenia reklamowego z informacją i niezależną oceną.

Reklama ma swoje formy i jako reklama musi być rozpoznawalna, nie bardzo jej wolno udawać co innego.

„Co innego” nie może być instytucjonalne, anonimowe, oderwane od piszącego podmiotu (z pełnymi prawami i pełną odpowiedzial­nością).

Rozmowę z Michałem Karolką sygnuje Basil i on odpowiada za to, co pisze, świetnie się złożyło, że Michał Karolko mówi sam z siebie mądrze i wiarygodnie.

Instytucjonalne autoprezentacje niech nie udają czego innego niż reklama.

Z autorskich tekstów podobają mi się Obrazy Stanisława Zajączka.

Dobrze się czyta autoprezentacje własnej postawy Brunona Tode, jego tekst jest w ostrym stylu, fajności slangu można znieść.

Nie będę oceniał po kolei wszystkich auto­rów zerowego numeru „Baboraka”.

Niech Ci wystarczy, że dwóch nowych (dla mnie) zauważyłem.

Klątwy tym razem zaniechuję, na swoim nihil obstat poprzestaję.

Ściskam Was wszystkich –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content