Bezadresowość, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1993

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

BEZADRESOWOŚĆ

Warszawa, 17 listopada 1992

Droga Alicjo,

chcesz mnie swoim listem rozweselić, aneg­doty o nadmuchańcu rzeczywiście mnie rozśmieszyły.

Najbardziej mi się podoba jego sen po śmierci Witolda Gombrowicza, to ci dopiero dziedzic rządu dusz.

Po cóż podkuwać żabie nogi, skoro, jak wiadomo, łeb zakuty, można i na nim podska­kiwać na sławne wzgórze.

Mnie śni się on dość rzadko i zawsze na swoją miarę, wyobraźnia oniryczna wymierza ludziom sprawiedliwość jeszcze bezwzględniejszą od tej, jaką niekiedy chce wymierzać literatura.

W widzeniach sennych z fałszywego lwa robi się prawdziwy kundel.

O prawdziwym lwie, czyli o Gombrowiczu, przeczytaj mój krótki tekst w listopadowej „Twórczości”. Piszę zwięźle o Pornografii, widzę w niej atak na niemoralność moralizatorstwa w polskiej literaturze, na jej agitacyjność i instruktażowość.

Jeśli się pisze po to, żeby doradzać, iść lub nie iść do powstania, uprawia się pornografię, podaje się adres burdelu, sztuka nie na tym polega.

W sztuce nie ma adresów.

Sandauer przerobił Ferdydurke na kronikę obyczajową, Pornografia i Kosmos uniemożliwiają taką operację, Gombrowicz wypiął się w nich na polskich Sandauerów i tak samo na nadmuchańców.

Mądrze napisałaś o pogrzebach, jest tak, jak piszesz.

Odezwała się do mnie Rosanna, będzie przez kilka dni w Warszawie, pisze zupełnie dobrze po polsku.

Pozdrawiam Ciebie i pana Bruna, pozdrów Ewę –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content