copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
CZŁOWIECZEŃSTWO
Warszawa, 22 grudnia 2003
Kochany Henryku,
znów się zaniedbuję w pisaniu do Ciebie, coraz to inne opresje nie dają mi swobodnego oddechu, potrzebuję luzu zwłaszcza do pisania listów, moja epistolografia ma szczególne wymagania.
Napadły mnie refleksje nad moimi listami do Ciebie i w ogóle nad naszą niezwykłą komunikacją, stało się to po weekendowej lekturze listu otwartego Andrzeja Mencwela do Heinricha Olschowsky’ego w „Gazecie Wyborczej” (2003, nr 296).
Oni, to sugeruje tekst listu, dobrze się znają, list dotyczy kwestii politycznej, osobliwego pomysłu budowy Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, wiesz z pewnością, w czym rzecz.
My o czymś takim w listach i w rozmowach nawet nie wspominamy, moje listy, choć jawne, nie są publicystyczne, nasza komunikacja we wszystkich swoich formach jest komunikacją człowieka z człowiekiem, nie członka jednej zbiorowości z członkiem drugiej.
Jest mało prawdopodobne, żeby do czegoś takiego mogło dojść między nami, korespondencja polskiego intelektualisty do intelektualisty niemieckiego dotyczy czegoś, co na odległość nawet najdalszą cuchnie kreacją nieskrywanego politycznego szwindlu.
Przy wszystkich różnicach między nami jestem zupełnie pewien, że nasz stosunek do polityki jest całkowicie identyczny, mamy takie lub inne poglądy polityczne, mamy, być może, bardzo różne sympatie polityczne, ale jest to dla nas – Ciebie Niemca, mnie Polaka – czysto zewnętrzne, co zresztą nie znaczy, że jest nieważne.
Twoja niemieckość i moja polskość stanowią istotę naszego człowieczeństwa, ono jest zdeterminowane przez nasze języki, przez nasze kultury, ale tylko w małym stopniu zależy od incydentów historii nawet najdonioślejszych.
One są jak mokre lub suche lato, jak ostra lub łagodna zima, na co nasz indywidualny wpływ jest żaden.
Pięcioletnia okupacja niemiecka zabiła moją młodość, z jej powodu przysiągłem sobie, że nie wolno mi mieć potomstwa, ale jednocześnie Twojego przodka Karla pamiętam jako jednego z najwspanialszych ludzi, jakich w życiu spotkałem, choć stał się przez przymusy wojny i niemieckiej zbiorowości panem losu takich jak ja, choć ja byłem wtedy w sytuacji zająca do odstrzału.
On pomagał, komu mógł, bez słowa, nigdy nie mówił o polityce niemieckiej i jakiejkolwiek innej, mówił o żonie i dzieciach i o potwornościach wojny, jakie sam przeżył, ja go nigdy o nic nie pytałem wcale nie ze strachu, o nic nie było potrzeby pytać, wszystko wiedziało się samo przez się i rozumiało jak trzeba.
Po wojnie znałem sporo Niemców i Austriaków ze sfer kultury i literatury, z wieloma przyjaźniłem się prawie jak z Tobą, z nikim z nich nie rozmawiałem o polityce, zawsze były to rozmowy o literaturze, o ludziach (konkretnych), czasem o historii, czasem o wojennych losach ludzi.
W rozmowach i w literaturze polityka stanowi jeden szczególny aspekt doświadczenia ludzkiego, może jest on niezwykle doniosły, ale nawet u pisarzy tak upolitycznionych jak Grass i Handke polityka w relacji do osobowego człowieczeństwa stanowi jedynie margines.
Tak chyba powinno być.
W kwestii politycznej, o której pisze Andrzej Mencwel, jestem po jego stronie, ale nie napisałbym o tym żadnego słowa, gdyby jego list otwarty nie pobudził mnie do niezależnych refleksji zupełnie o czym innym.
Niemcy to dla mnie nie polityka, to ludzie konkretni, dawni i dzisiejsi, poznam bezpośrednio lub przez ich dzieła, głównie przez słowo, ludzie źli i dobrzy, tacy jak wszyscy, jak Ty i ja.
Ściskam Cię z wielką czułością –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy