copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
HEMINGWAY (1)
Warszawa, 13 września 2000
Droga Alicjo,
przesyłkę z książką otrzymałem wcześniej niż list, w którym piszesz, że ją wyślesz.
Dziękuję za książkę i za list, mimo wszystko jestem zdania, że nie powinnaś mi takich książek wysyłać.
Po lekturze i po przyjrzeniu się Twoim zakreśleniom i rozmaitym znakom, czyli wszystkim śladom Twojego czytania rozumiem, dlaczego tak lubisz Ruchome święto.
Ta książka Hemingwaya nie ma najlepszej opinii i ta opinia jest zupełnie nieuzasadniona. Polski czytelnik ma jeden argument przeciwko niej, rażąco byle jaki przekład. Bronisław Zieliński nie umiał oddać jej kolokwialności, stylistyczna kolokwialność nie jest – do dziś – mocną stroną polskiej literatury, to się, do dziś, uważa za niestosowność w prawdziwej literaturze.
W Ruchomym święcie Hemingway chce być kolokwialny jeszcze inaczej niż w swoich najsławniejszych dziełach.
W nich kolokwialność polega na wydobywaniu z żywej mowy tego, co dorównuje wartościom literackim (artystycznym, poetyckim), w Ruchomym święcie chce się kolokwialności zwyczajnej, powszedniej, w której istnieją sposoby dorównywania tym wyższym wartościom nie po literacku.
Bardzo to wyraźnie widać w mowie różnych postaci w Ruchomym święcie, najwyraźniej w cudownym wręcz portrecie Gertrudy Stein.
Co ona wyprawia za słówkiem inaccerochable, prawie to samo co Darek Foks ze słowem weterynarze w jednym ze swoich mistrzowskich opowiadań, a przecież należy to do stałych praktyk kolokwialnego i twórczego użytku z języka.
Inaccerochable może być dla Gertrudy Stein wszystko, u nas słowo unikalny zastępuje się słowem unikatowy, ponieważ ktoś bez wyczucia językowego doszedł do wniosku, że słowo unikalny może być mylące i może znaczyć dający się uniknąć.
Wyobraź sobie, Kochana Alicjo, gdzie my żyjemy, kto nas chce uczyć mowy, kto z własnego kalectwa robi kompetencję.
W Ruchomym święcie język samego Hemingwaya jest zbudowany wyłącznie z żywej mowy, z niej są takie wypowiedzi w funkcji całych zdań jak a…, mm, tak się wypowiadają ci, którzy naprawdę umieją mówić.
Mnie sklepikarka (przemiła zresztą, pamiętam ją do dziś) zwróciła uwagę, gdy miałem pięć lat, że nie powinienem odpowiadać słowem no, bo to niegrzecznie. Ona chlubiła się, że może sztucznie mówić, jak z książki.
Piszę o autentyzmie kolokwialności w narracji Ruchomego święta, ale Ty się przecież nie tylko tym zachwycasz i Twoje najlepsze wyczucie, na czym polega wspaniałość tego dziełka, pokazało mi raz jeszcze, jak potrafisz być niezrównana w Twoim czytaniu.
Może Ci jeszcze coś o tym napiszę.
Ściskam Ciebie i Moją –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy