Hemingway 1, czytane w maszynopisie, Twórczość 7/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

HEMINGWAY (1)

Warszawa, 13 września 2000

Droga Alicjo,

przesyłkę z książką otrzymałem wcześniej niż list, w którym piszesz, że ją wyślesz.

Dziękuję za książkę i za list, mimo wszyst­ko jestem zdania, że nie powinnaś mi takich książek wysyłać.

Po lekturze i po przyjrzeniu się Twoim za­kreśleniom i rozmaitym znakom, czyli wszyst­kim śladom Twojego czytania rozumiem, dla­czego tak lubisz Ruchome święto.

Ta książka Hemingwaya nie ma najlepszej opinii i ta opinia jest zupełnie nieuzasadnio­na. Polski czytelnik ma jeden argument prze­ciwko niej, rażąco byle jaki przekład. Broni­sław Zieliński nie umiał oddać jej kolokwialności, stylistyczna kolokwialność nie jest – do dziś – mocną stroną polskiej literatury, to się, do dziś, uważa za niestosowność w praw­dziwej literaturze.

W Ruchomym święcie Hemingway chce być kolokwialny jeszcze inaczej niż w swoich najsławniejszych dziełach.

W nich kolokwialność polega na wydoby­waniu z żywej mowy tego, co dorównuje wartościom literackim (artystycznym, poetyckim), w Ruchomym święcie chce się kolokwialności zwyczajnej, powszedniej, w której istnie­ją sposoby dorównywania tym wyższym war­tościom nie po literacku.

Bardzo to wyraźnie widać w mowie różnych postaci w Ruchomym święcie, najwyraźniej w cudownym wręcz portrecie Gertrudy Stein.

Co ona wyprawia za słówkiem inaccerochable, prawie to samo co Darek Foks ze słowem weterynarze w jednym ze swoich mistrzow­skich opowiadań, a przecież należy to do stałych praktyk kolokwialnego i twórczego użyt­ku z języka.

Inaccerochable może być dla Gertrudy Ste­in wszystko, u nas słowo unikalny zastępuje się słowem unikatowy, ponieważ ktoś bez wy­czucia językowego doszedł do wniosku, że słowo unikalny może być mylące i może zna­czyć dający się uniknąć.

Wyobraź sobie, Kochana Alicjo, gdzie my żyjemy, kto nas chce uczyć mowy, kto z własnego kalectwa robi kompetencję.

W Ruchomym święcie język samego He­mingwaya jest zbudowany wyłącznie z żywej mowy, z niej są takie wypowiedzi w funkcji całych zdań jak a…, mm, tak się wypowiada­ją ci, którzy naprawdę umieją mówić.

Mnie sklepikarka (przemiła zresztą, pamię­tam ją do dziś) zwróciła uwagę, gdy miałem pięć lat, że nie powinienem odpowiadać sło­wem no, bo to niegrzecznie. Ona chlubiła się, że może sztucznie mówić, jak z książki.

Piszę o autentyzmie kolokwialności w nar­racji Ruchomego święta, ale Ty się przecież nie tylko tym zachwycasz i Twoje najlepsze wyczucie, na czym polega wspaniałość tego dziełka, pokazało mi raz jeszcze, jak potra­fisz być niezrównana w Twoim czytaniu.

Może Ci jeszcze coś o tym napiszę.

Ściskam Ciebie i Moją –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content