copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
JABŁKO
Warszawa, 1 listopada 1998
Kochany Darku,
w poprzednim liście pisałem Ci o strachu i o czeluściach (może już piekielnych), w które się zapadam.
Nie był to żaden wykręt, którym miałbym się tłumaczyć, dlaczego nie jadę do Ciebie na promocję Raka.
W nieprzyjeździe na promocję nie ma nic do wyjaśniania, może bym mimo wszystko pojechał, gdyby jechał ktoś jeszcze poza mną.
Do wyjaśnienia jest co innego, to, dlaczego znalazłem się w czeluściach, skoro tak się obnoszę z pełną wiedzą o tym, czego można się od świata (od ludzi) spodziewać.
Ta wiedza właśnie jest gówno warta.
Wie się wszystko, powinno się mieć satysfakcję, gdy wiedza się spełnia i potwierdza, a tymczasem zło, we wszystkim i aż do końca, pozostaje niepojętością.
Wiedząc o nim, nie wierzymy, że jest możliwe, że w nas uderzy, że nas zniszczy.
Błąd tej niewiary jest w wierze w przyczynowość, ta wiara jest bezpodstawna, jest zgubna.
Nie wierzymy, że zło w nas uderzy, ponieważ nie widzimy przyczyn jego akcji.
Zło działa bez przyczyn i bez wiedzy o skutkach swojego działania.
Akcjom zła oddają się tak samo źli i dobrzy, wrogowie i przyjaciele.
Wszyscy jednakowo robią, co się nadarzy, nie wiedząc, czym jest to, co robią.
Człowiek i ludzie nie są podmiotami działania, są tylko i wyłącznie jego narzędziami.
Dlatego tylko się łudzimy, że odróżniamy zło i dobro, nam się tylko wydaje, że cokolwiek wiemy o jednym lub o drugim.
Jest możliwe, że jabłko z drzewa wiadomości dobrego i złego nigdy nie zostało zerwane.
Czyli jest tak, że cierpimy za bezdurno (tak się mówi).
Ściskam Was wszystkich –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy