Kultowość, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/1999

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

KULTOWOŚĆ

Warszawa, 2 stycznia 1999

Kochany Darku,

odwołujesz się do mojej wspaniałomyślności nie tylko niepotrzebnie, ale wręcz niebezpiecznie i szkodliwie.

Jak mógł Twój komputer przepuścić takie zdanie: „Mogę liczyć tylko na Twą wielkoduszność, na Twą ogólną wielkość, która nie dopuści gniewu, bo jest ponad wszystko”.

Berezolodzy – mocni szczególnie w psycho­logii i w psychoanalizie – od dawna odkryli moją manię wielkości, zaprzeczyć nie mogę, więc i bronić się nie będę, z manią wielkości mimo wszystko żyć jakoś można.

Twoje słowa znaczą jednak zupełnie coś innego, to nie żadna tam psychologia, to sprawa społeczna, socjologia i wręcz – w naszych cza­sach inaczej być nie może – politologia.

Gdy jednym błyskiem oka ogarnąłem Twoje zdanie, w głowie od razu zapaliło mi się czerwone światło, uwaga, toż to kult jednostki.

Kultowym jednostkom, tym najważniejszym, jakoś się udawało, jednego zdemaskowano dopiero wtedy, gdy samobójczo zginął, dru­giego w trzy lata po śmierci, ja, jak znam życie, zwłaszcza swoje, na nic takiego liczyć nie mogę.

Mnie się we wszystkim demaskuje, że tak powiem, in flagranti, a więc nie post coitum jak naszego ponurego generała lub jak prezydenta wesołka, tylko w samym trakcie.

O spokojnym życiu nie marzę, na to już za późno, ale umrzeć chciałbym po Bożemu.

Twoje słowa – nieopatrzne i to jak – budzą we mnie lęk przed losem kultowej jednostki jakby sympatyczniejszej od swoich prokurato­rów (przynajmniej w roli ofiary sprawiedliwości).

Mam na myśli chilijskiego dyktatora, któ­remu – czy aby całkiem bezinteresownie – dałbym umrzeć taką śmiercią, jakiej życzymy – po chrześcijańsku – wszystkim naszym bli­źnim, a więc i wrogom.

Myśleć, jak myślisz, nie mogę Ci zakazać, w mowie i na piśmie lepiej już kłam (żaląc się na moją manię wielkości), niż byś miał mi zgoto­wać ten los, jaki ludzie ludziom bez przerwy gotują (w imię swojej prawdy, która jest kłamstwem).

Tak mi się napisało ten list poświątecznie i noworocznie.

Egzorcystkom pięknego pępka na Epistołach nie przytaknę, kolędową wersję Darii – „przybieżeli do Betlejem pastezi” – uważam za bar­dziej poetycką niż oryginał.

Całuję Was wszystkich –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content