List Kazimierza Wyki do Henryka Berezy, archiwum, Twórczość 7-8/1985

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

LIST KAZIMIERZA WYKI DO HENRYKA BEREZY

Z czterech listów, jakie otrzymałem od Kazimierza Wyki, szczególnie ważny – ze względu na Rzecz wyobraźni jest list pierwszy, który do publikacji zaleca się także tym, że nie wymaga żadnych komentarzy.

Henryk Bereza

 

30.VII.1966

Szanowny i Drogi Panie!

Kilka dni temu kupiłem Sztukę czytania i ona. jest powodem mojego listu. Tak się złożyło, że nie czytałem dotąd Pana wypowiedzi aa temat – Rzeczy wyobraźni (w jakim czasopiśmie Pan to drukował?), przeoczyłem, byłem na wakacjach, może za granicą – nie wiem. Dopiero obecnie przeczytałem i mocno się zastanowiłem nad sformułowanymi przez Pana (a także z wiadomych względów niedopowiedzianymi do końca) zarzutami i wskazaniami. Proszę się nie płoszyć – ten list nie będzie żadnym wykłócaniem się. Za mało czasu upłynęło od lektury, ażebym zdołał wyciągnąć wnioski i niech Pan nie bierze za pusty komplement tych słów: – dziękuję. Dziękuję za szczerość, wnikliwość i chęć pomocy. – – – –

Piszę ten list głównie, ażeby w zaufaniu opowiedzieć okoliczności towarzyszące publikacji Rzeczy wyobraźni i w jakiś sposób wyjaśniające jej niefortunny układ. Jasne, że autor w ostatecznym rozrachunku ponosi za to odpowiedzialność, ponieważ mógł się nie zgodzić. Więc od tej strony niczego nie mam na swoją obronę. Było jednak tak, proszę pozwolić na przydługą opowieść. Redaktorem naczelnym w PlW-ie był wtedy Hieronim Michalski, własnego cienia się lękający, pracował jeszcze Andrzej Kijowski, ale sposobił się do odejścia, bo przestawało mu to wszystko smakować. Niech pan też zerknie na metryczkę: książka „robiła się” od grudnia 1957 do lipca 1959, chociaż wszystkie teksty są sprzed grudnia. Wiedziałem, że z tą książką trzeba się spieszyć, ale i tak wyścigu z czasem (i polityką popaździernikową) nie wygrałem. Celem ubezpieczenia dałem trochę dawniejszych tekstów (które Panu na ogół nie przypadają do gustu), ale wszystko z lata 1956 (latem 1956 to był pierwotny tytuł mojej rubryki w Życiu Literackim), wszystko plus Miłosz (Ogrody lunatyczne i pasterskie, Płomień i marmur). Książkę w tej postaci złożono. Kiedy już przegrałem, wyprosiłem u Andrzeja odbitkę korektową w jej pierwotnym wyglądzie (przy okazji chętnie to Panu pokażę). – – – –

I teraz zaczęły się znane historie, dokręcanie śruby. Teraz, czyli na przełomie 1958/1959. Miłosz wykluczony, nawet nazwiska nie wolno wspomnieć. Proszę otworzyć swój egzemplarz na stronicy 431. Wycięta karta, doklejona inna, zgadza się? Ponieważ na tej karcie przemyciło się nazwisko Miłosza, przedrukowano ją, doklejono, bez tego zabiegu nie chciano zwolnić do rozsprzedaży wydrukowanego nakładu. Po Miłoszu – Drozdowski (Czy wyobraźnia jest osobą partyjną?), Jastrun (Gorący popiół). W tej sytuacji byłem zdecydowany zrezygnować z publikacji. Rzecz wyobraźni ocalił zgoła paradoksalny zbieg okoliczności. Pierwsze miesiące roku 1959 spędzałem w Paryżu, pewne z tych spraw odbywały się korespondencyjnie, zabrałem ze sobą ów pierwotny egzemplarz. Mieszkał jeszcze podówczas pod Paryżem, nie był profesorem w Berkeley, autor Króla Popiela. Pokazywałem mu ten egzemplarz, mówiłem o żądaniach (mimo przyjaznych interwencji Grubego Hetmana) i oświadczyłem, że od niego wszystko zależy. Jak on wyrazi zgodę, wyjdzie ta okaleczona książka, jak się nie zgodzi, skład zostanie rozrzucony. Autor Człowieka wśród skorpionów wybrał zgodę, a ja za nim, Zaręczam, ponieważ historia prawdziwie paradoksalna, że mówię prawdę, i tylko prawdę. – – – – Teraz sprawy pomniejsze, ale dla mnie ważne: słusznie się Panu nie podoba Wspomnienie o katastrofizmie. Było tak, że tekst wygłoszony miał nosić tytuł Pierwsze wspomnienie o kat., zaś tekst dalszy Drugie wspomnienie miał mówić o sprawach przez Pana postulowanych. Część zdołałem napisać, mam to w brulionie, zniechęcony do całej książki dałem spokój. W tym strzale krytycznym wykazuje Pan zatem świetną intuicję. Wreszcie pytanie odautorskie. Odpowiedź bardzo może mi się przydać. Jakie tytuły miał Pan na myśli w zdaniu: ,,W całym szeregu najnowszych prac widać wyraźnie, jak Wyka nie ogranicza się do wykrywania analogii i różnic, jak stara się szukać sensów”. – – – – Koń­czę. Kończę i zabieram się do lektury całej Sztuki czytania. Jasne, że list mój mógłby się w tym miejscu nie urywać, ale po co Panu wyjaśniać rzeczy oczywiste, to znaczy złu­dzenie podpisanego, że jeżeli ma on być użyteczny, znowuż profesor musiał wziąć górę nad pisarzem. Czas jednak ucieka nieuchronnie, mam lat pięćdziesiąt sześć, kalectwo pozostaje.

Bardzo przyjaźnie dłoń ściskam i przesyłam najlepsze życzenia

Kazimierz Wyka

 

P.S. Rzecz wyobraźni nie może też być wznowiona. Właśnie ze względu na „Super flumina Babylonis”…

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content