Magia, czytane w maszynopisie, Twórczość 11/1999

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

MAGIA

Warszawa, 29 kwietnia 1999

Droga Alicjo,

przed złem, o którym piszesz, którego doświadczasz, nie mogę Cię niczym bronić, dla­tego z Twojego listu wybieram opis, w którym jest znak czegoś dobrego.

Piszesz, że pod ręką trzymasz książki Witolda Gombrowicza i obok nich moje.

Nie dziwi mnie to i nie ekscytuje, stawiasz przy sobie rzeczy, które pochodzą od ludzi, których nie przestałaś lubić. Są to rzeczy – przy­najmniej do pewnego stopnia – przez nich zrobione, są więc czymś istotniejszym niż kupne prezenty.

W nich jest coś z rękodzieła jak w rękawicz­kach lub w swetrze, które ktoś sam dla Ciebie zrobił.

Nie chcę książek zrównywać z samą materiamością, ale też przedmioty, które mają moc poruszania naszych władz wewnętrznych, samą materialnością nie są.

Sama materialność byłaby całkowicie mar­twa, tymczasem ileż życia we wszystkim, czym jesteśmy otoczeni, czym sami się otaczamy.

Żyją przy nas i wokół nas przedmioty z drewna, z metalu, z włókna i ze sztucznego tworzywa, żyją krzesła i stoły, samochody żyją na oko znacznie intensywniej niż ich właściciele.

Magii szczególnego życia podlega wszystko, co znajduje się w zasięgu naszych zmysłów.

Książki i dzieła sztuki nie są z tego wyłą­czone, ich moce magiczne są tylko bardziej skondensowane.

Przywołuję Ci przejawy białej magii, żeby Tobie i sobie wyjaśnić naturalność tej fraternizacji, do jakiej dochodzi wśród Twoich książek.

Mnie nie przewraca się w głowie, że Oniriadę kładziesz obok Kosmosu, Mistrzowi nie przynosi ujmy, że Trans-Atlantyk brata się z Prozą z importu.

Cudowność literatury na tym polega, że każda zabawa z nią jest dopuszczalna, że jest dobrym prawem każdego.

Przy wszystkich zniewoleniach, jakim podle­gamy, jest to nasz doskonały azyl wolności.

Nieszczęście zaczyna się wtedy, gdy czyjaś prawomocna u niego dowolność przemienia się w zbiorowy obowiązek, gdy musisz wysłuchi­wać od urodzenia do śmierci, że Henryk Sienkiewicz Twoim wieszczem jest i Twoim Ho­merem.

Stawiając Oniriadę obok Kosmosu nie sprze­niewierzasz się Mistrzowi, lecz dajesz dowód, że właśnie Ty go rozumiesz, że wiesz, czym jest błogosławieństwo literatury, że chcesz z tego błogosławieństwa mieć własny pożytek.

Poglądy Mistrza, Twoje i moje nie są dla nikogo obowiązujące, należy je jednak szano­wać, Mistrz, Ty i ja formułujemy je nie dla śmiechu.

My we wszystkim dajemy dowody, że wie­my, o czym mówimy, żeby też inni to samo mieli na względzie.

Ściskam Cię, uśmiecham się do Mojej –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content