Marek, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1993

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

MAREK

Warszawa, 22 marca 1993

Droga Rosanno,

chcesz, żebym Ci napisał o Marku Hłasce. To bardzo trudne.

Tylko czasem opowiadam o nim, wole, gdy mi się śni. Opowiadam zwykle o najrozmaitszych przygodach z Markiem, tych przygód wiele.

Marek była dla mnie jak wiosenna burza. Jak huragan. Wszystko w moim życiu zawiro­wało. Wplątał mnie w swoje sprawy, ja sam się w nie wplątałem.

Przez dwa lata żyłem jego życiem, było to życie szalone. On się upił swoją błyskawiczną sławą, swoim sukcesem, nagłą dostępnością wszystkiego.

I nie ma się czemu dziwić. Na początku roku 1956 miał dopiero 22 lata. Wszystkiego mu się chciało, podbojów miłosnych, podbojów to­warzyskich, sukcesów literackich, zabawy, święta.

Dla mnie był to finał młodości, dla niego początek.

Marek traktował mnie jak swoją własność. Zgodziłem się na coś takiego raz jeden w życiu. Nigdy nic takiego nie zdarzyło mi się ani wcześniej, ani później.

Zwłaszcza później dbałem we wszystkich swoich stosunkach z ludźmi o własną suwerenność, dbałem może aż przesadnie.

Minęło już 35 lat od pożegnania z Markiem na warszawskim lotnisku. Dziś pamiętam go jako źródło radości, święta, niespodzianki.

Tyle Ci napisałem, że na tym skończę.

Ściskam serdecznie –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content