Moc, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/2000

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

MOC

Warszawa, 3 stycznia 2000

Kochany Darku,

Twój list wigilijny otrzymałem w ostatni dzień ubiegłego roku, odpisuję Ci więc w roku jubileuszowym.

Dziękuję za podnietę pod hasłem „Kąsajże” (z ukrytym przekonującym uzasadnieniem, mnie to wisi, kogóż ty masz do kąsania), dzię­kuję za retoryczne pytanie przed życzeniami dla mnie: „Czy mam pozostać bez wad?”.

Twoje uzasadnienie przekonuje mnie i wręcz utwierdza w moim niezależnym pomyśle, że nie ma co wyszukiwać sobie obiektów do kąsania lub do chwalenia (nawiązując do retorycznego pytania), z podażą jednych i drugich mogłoby być rzeczywiście krucho, skoro można (to teraz w modzie) zawierzyć starej i nowej praktyce kreacji z niczego.

Akurat wczoraj przeczytałem listę świętych kultury najnowszej generacji (druga połowa kończącego się wieku), wśród pięćdziesięciu kilku nazwisk prawie sami znajomi, w połowie znajomi od serca, w trzech czwartych nikt, kogo miałbym odwagę podejrzewać o jakąkolwiek świętość, więc sposób na obiekty do chwalenia jak znalazł.

Z obiektami do kąsania nigdy nie było tak źle, jak myślisz, ratunek zawsze można znaleźć w manii prześladowczej, ale rozumiem, że to bądź co bądź sposób dwustronnie niebezpieczny, więc z kreacją przeklętych trzeba jak z kreacją świętych zdać się na siebie, na własną moc krea­cyjną.

Ja pod tym jedynym względem narzekać absolutnie nie mogę, jeśli nie inaczej, to przynajmniej onirycznie moc kreacyjna we mnie aż furczy, nie jestem więc w takim stanie, żebym Ciebie akurat musiał kąsać i kąsać bez żadnego opamiętania.

Kąsnę Ciebie z czystej fanaberii, ale żebym Ciebie kąsał z braku laku, to przepraszam, ale nigdy.

Stworzyć sobie świętych i wyklętych sam potrafię, będą to święci i wyklęci na mój własny rachunek, święci i wyklęci mojego osobistego użytku, nie zaraz tam święci kanoniczni i wyklęci lwom na pożarcie.

Teraz do rzeczy.

Zmartwiłem się, że świetny tytuł Uff tak lek­komyślnie odrzucasz, że postąpię jak Ty i zgodzę się bez oporów na tytuł Ja, w ukryciu tytuł wszystkich książek na świecie, ale jawnie tytuł prawie unikalny.

U Theodora W. Adorna (Minima Moralid) wyczytałem nawet, że dla wielu ludzi hańbą jest już, że mówią „ja”.

Nie wierzę jednak, że hańby da się uniknąć, jeśli się mówi Bóg, ojczyzna, nauka, sztuka, bo to wszystko tylko superego.

Dziękuję Ci za życzenia, Tobie i Twoim (zgłębi serca na sznurku) życzę zdrowia i jak najwięcej chwil radości z wszystkiego, czego niech dobry Bóg Tobie i Warn nie skąpi.

Ściskam Was wszystkich –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content