copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
NIEDOWIERZANIE
Warszawa, 22 lipca 2001
Drogi Henryku,
Twój wczorajszy telefon z Syrakuz głęboko mnie poruszył, nie rozumiałem w trakcie rozmowy wszystkich podtekstów tego, co mówiłeś.
Dziś chyba rozumiem, że upominasz się o to, żebym docenił, kim Ty jesteś dla mnie, kim się stałeś w stosunkowo krótkim czasie.
Masz rację, zmyliła mnie Twoja niespotykana otwartość w tym, co mówisz, nie poznałem się na niezwykłości tego, co słyszę.
Trzeba mieć świadomość idealności naszych związków duchowych, żeby móc sobie pozwolić na taką szczerość, z jaką upomniałeś się o swoje dla mnie znaczenie.
Upomniałeś się zresztą o więcej, o znaczenie wszystkiego dobrego, które mnie nie omija, choć, Twoim zdaniem, tonie w nawałnicy zła, którym się zadręczam.
Oprócz zła, którego doświadczam, które widzę dookoła, zła, które zaliczam do niewiarygodności (tak tytułuję w druku desperacki list do Ciebie), doświadczam przecież niewiarygodności, że tak powiem, pozytywnych, niewiarygodności dobra lub wręcz jego cudowności.
Masz rację, to wszystko istnieje, wiem, że tego doświadczam, przede wszystkim przez sztukę (czego nie ukrywam), przez cudowne zbiegi okoliczności (jak to, że się poznaliśmy i na odległość spiknęliśmy), musi jednak istnieć jakaś różnica między doświadczeniem zła i doświadczeniem dobra, między tymi dwoma niewiarygodnościami.
Doświadczeniu zła nie można nie dowierzać, zło boli, boli fizycznie nawet wtedy, kiedy jest natury duchowej, cudowności dobra doświadczamy inaczej, ono jest mniej namacalne lub bardziej ulotne w swojej postaci fizycznej, w postaci duchowej jest trudno uchwytne, nie dowierzamy cudowności dobra.
Niewiarygodność zła musi być czym innym niż niewiarygodność dobra, w pierwszym przypadku nie mamy wątpliwości, że jej doświadczamy, w drugim niedowierzamy, że cudowność dobra jest możliwa.
Niedowierzanie jest może znakiem rozpoznawczym takiego dobra, które byłoby niemożliwe poza cudownym zbiegiem okoliczności.
Jak moje spiknięcie jakby już nie w jednej i tej samej czasoprzestrzeni.
Jak moje spiknięcie z kim innym w czasoprzestrzeni tej samej nie tylko przez telefonię i słowo pisane, ale bez metafizyki prawie nie do pomyślenia.
Przez niedowierzanie nie doświadczamy cudowności dobra w pełni, lecz tylko częściowo, jakby pół na pół, jakby w ambiwalencji jawy i snu, choć jestem coraz bliżej przeświadczenia, że są one jednym i tym samym.
Tak musi chyba być u kogoś takiego jak ja.
Ściskam Cię najczulej –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy