Nieprzewidywalność 2, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/2003

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ (2)

Warszawa, 26 lipca 2002

Kochany Henryku,

nie pomyśl, że nadrabiam zaległości w ko­respondencji z Tobą, nie byłbym w stanie tego zrobić. Mimo wygranej – miejmy nadzieję – wojny bakteryjnej moje zdrowie nadal mizerne, rzadko w moim życiu dochodziło aż do takiej destrukcji całego organizmu.

Pracować wcale nie mogę albo tylko w mi­nimalnym zakresie, nie mogę odżałować, jak Ci już napisałem, że nie zdołam chyba nicze­go napisać o Albucjuszu Pascala Quignarda, a zaliczam to do najważniejszych lektur ostat­niego czasu.

To właśnie dzieło spełnia w najdoskonal­szy sposób nadzieję lub rachubę na intelektu­alną nieprzewidywalność w literaturze, utoż­samiając jednocześnie nieprzewidywalność intelektualną i artystyczną.

Jednego z drugim nie łączy się zwykle w myśleniu o literaturze, ponieważ rzadka jest świadomość ich prawie naturalnej nierozdzielności.

Ponure dziedzictwo wieków ideologii na tym właśnie polega, że beztrosko kontynuuje się rozdzielność zawartości myślowej dzieł literackich i ich zawartości artystycznej. Ta druga jakby w ogóle nie istniała, choć wła­śnie ona warunkuje znaczenie tej pierwszej. Bez niej ta pierwsza może być tylko wtórna, bez jakiejkolwiek autonomii.

Nie należę do entuzjastów Lalki, ale też nie jestem jej wrogiem (jak wielu innych tak zwanych arcydzieł), ale nie stać mnie na podziw dla kunsztu narracyjnego w przedstawieniu dramatu miłosnego w tej powieści. Pod tym względem znam wiele innych starych i no­wych arcydzieł.

Wszelkie gotowe filozofie ani mnie ziębią, ani grzeją w głównych dziełach pisarskich Gombrowicza. Dla mnie są one zbudowane z tysiąca intelektualnych i artystycznych niespodzianek (nieprzewidywalność), których nie chciałoby mi się systematyzować, żeby tym sposobem wycisnąć z nich jakiś wariant go­towej filozofii.

Nieprzewidywalność u Gombrowicza pole­ga na tysięcznych niekanonicznych użytkach wielu stylistycznych odmian języka, poprzez które, jeśli się chce, opowiada się całą oksymoroniczną historię filozofii w jednym zda­niu, które wszyscy znamy na pamięć, bo jest w nim unikalny smak, którego nie poczujemy u nikogo innego.

Naturę artyzmu Gombrowicza z pewnością dałoby się opisać, ale nie jest to pierwsza potrzeba i w ogóle nie wiadomo, czy jest jaka­kolwiek, bo nawet najlepszy opis artyzmu zabija artyzm, jeśli sam w sobie nie jest arty­zmem, czyli sztuką.

Zabierając się do czegokolwiek, trzeba wie­dzieć, co się robi, co się ma do zrobienia, w rekonstrukcjach poprzez sztukę, ze sztuki gotowych filozofii i światopoglądów, robi się coś, co może ma jakiś sens użytkowy, ale nie może być przysługą dla sztuki.

Sztuce robi się przysługi, gdy pisze się coś takiego, co napisał Krzysztof Rutkowski w Przemienieniu, robiąc przysługę sobie, Stendhalowi i tym samym samej sztuce.

Wybacz mi moją stetryczałość, ten dopust też mnie dosięga.

Ściskam Cię –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content