Nieprzewidywalność, czytane w maszynopisie, Twórczość 11-12/2002

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ

Warszawa, 16 lipca 2002

Kochany Henryku,

molestujesz mnie przez telefon o listy, a tym­czasem już przez trzy miesiące nie napisałem do Ciebie ani słowa.

Niech to będzie świadectwo mojej destruk­cji chorobowej, którą oby złamała kuracja. Wczoraj skończył się pierwszy jej etap, czeka mnie jutro lub pojutrze wizyta u lekarki, ale nie tych informacji oczekujesz ode mnie w li­ście.

Destrukcja chorobowa oznacza dla mnie zaburzenie porządku moich prac wewnętrznych, nie byłem w stanie czytać tak, jak czytam za­wsze, nie byłem w stanie luźno sobie popisywać, jak lubię. Nie wiadomo, czy będę mógł wrócić do lektur, które mnie w ostatnich miesiącach nie ominęły, ale nie mogły być pełno­wartościowe ze względu na moją niesprawność.

Jest wśród nich kilka lektur absolutnie nie do zapomnienia, na samej górze stawiam lek­turę Albucjusza Pascala Quignarda i Opowie­ści fantastycznych Dostojewskiego, od stro­ny anegdotycznej już Ci opowiedziałem, jak lekturę opowiadania Potulna zawdzięczam opowieści Gustawa Holoubka.

Na trzecim miejscu wymieniłbym tom prozy Mariana Pilota, któremu, jak wiesz, patronuję od blisko pięćdziesięciu lat (Matko Boska!).

Tytułowe Na odchodnym jest pełnowymiarową powieścią, której towarzyszy kilka opowiadań.

Powieść Na odchodnym jest drugą wersją utworu, drukowanego w „Regionach”, wersje znacznie się różnią, nie stać mnie na ich po­równanie.

W obydwu nie najważniejsze jest przymie­rzanie się w narracji do śmierci (poprzez osobliwe studium cmentarza), lecz wręcz nieby­wała narracyjna analiza uczucia nienawiści do konkretnego człowieka.

Coś takiego w pisaniach Mariana Pilota występuje nie po raz pierwszy (czytałem coś podobnego przed laty w rękopisie jego powie­ści), w książce powieściowa narracja o nienawiści silniejszej niż jakakolwiek inna na­miętność narratora robi ogromne wrażenie, ponieważ jest w tej namiętności jakaś inte­lektualna niewiarygodność lub raczej intelektualna nieprzewidywalność.

Coś takiego właśnie – intelektualna nieprze­widywalność – jest czymś w sztuce w ogóle, w literaturze i w poezji w szczególności, o znaczeniu podstawowym.

Uświadomiłem to sobie przy lekturze jed­nego rozdziału książki Salgasa o Gombrowi­czu w „Twórczości” (Jean-Pierre Salgas Erotyzm gombrowiczowski, „Twórczość” 2002 nr 7/8, przekład Tadeusza Komendanta).

Narracja intelektualna Salgasa jest mi­strzowskim przekładem pisarstwa Witolda Gombrowicza na tekst dzisiejszej filozofii, głównie francuskiej, ten przykład jest zrobio­ny tak kompetentnie pod względem gombrowiczologicznym, że lepiej nie można.

Jednocześnie Gombrowicz Salgasa jest taki, że zamiast tego, co napisał, powinien był pisywać taką prozę, jaką pisywał we Francji Georges Bataille.

Mniej cenię prozę Bataille’a niż Tadeusz Komendant przed laty. Ale nie tylko dlatego żal mi trochę polskiego Gombrowicza, który w moim rozumieniu nie mieści się całkowi­cie ani w Bataille’u, ani w Foucaulcie, ani w żadnym innym z pokartezjańskich i pokantowskich filozofów francuskich i niemieckich.

I nie mieści się głównie dlatego, że podsta­wowa u niego i dla niego jest intelektualna nieprzewidywalność, bez której pisarski ar­tyzm nie mógłby istnieć i nie istnieje.

Ściskam Cię, Kochany Henryku,

tak już chcę Cię tytułować –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content