Nierecenzja, czytane w maszynopisie, Twórczość 8/1991

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

NIERECENZJA

Warszawa, 23 marca 1991

Drogi Tomku,

wbrew wszelkim przeszkodom przeczytałem maszynopis powieści Kici, kici… prawie od ręku. Po lekturze opowiadam się za dotych­czasową wersją tytułu, choć lekkomyślnie – z usłużności wobec semantyki i całkiem na ślepo – deklarowałem, że tytuł Kocia zaraza byłby lepszy.

Ten wybór tytułu wiąże się jak najściślej z moim stosunkiem do utworu, z moim wartościowaniem jego literackich elementów.

W planie narracyjnym nazywanym Kocia zaraza dajesz przewagę temu wszystkiemu, co jest przejawem Twoich świadomych – czasem jawnych, czasem ukrytych – nawiązań artystycznych, a to do Witkacowskiego scientyfizmu stylistycznego, a to do intelektualnej dyskursywności w duchu Camusa lub Toma­sza Manna, a to do tradycji satyry społecznej w pisarstwie Bułhakowa.

Nie mam nic przeciwko takim Twoim decyz­jom artystycznym i tym akurat nawiązaniom, łatwo jednak możesz się domyślić, że dla mnie atrakcyjniejsze jest to wszystko, w czym znajduje upust Twoje szczególne – bo zimne, ana­lityczne, prawie diabelskie – natchnienie, gdy bez żadnych względów dla czegokolwiek i kogokolwiek przyglądasz się drugim stronom rzeczy, gdy drwisz z kpisz z postaci świata, gdy uprawiasz wesołe lub ponure zabawy filozoficzne.

Z tym wszystkim, w czym doszukuję się przejawów Twojego zimnego natchnienia, ty­tuł Kici, kici… mimo swojej semantycznej lek­kości (czy aby na pewno?) koresponduje jak najlepiej.

W finałowej repetycji sięgasz wprawdzie po tekst z narracyjnego planu Kociej zarazy, nad finałem tekstowym góruje jednak finał bar­dziej finalny, tekstowe vacat. I ponadto fina­łowa repetycja tekstowa sięga do szczególnej sekwencji Kociej zarazy, w niej społeczna egzystencja człowieka szybuje w metafizykę ist­nienia.

Wraz ze swoim sąsiedztwem narracyjnym z tyłu i z przodu stanowi ona (ta sekwencja) narracyjne apogeum powieści.

Ustosunkowuję się do poszczególnych ele­mentów utworu, nie staram się ustosunkować do niego jako całości, ją należałoby widzieć w relacjach między nim a Narracjami. Te relacje staną się wyraźniejsze po wydrukowaniu Kici, kici

Do pewnej partii Twojej powieści ustosun­kować się nie mogę (Pa-ta-taj… albo Plum, plum, plum…). Twoja powieść ma wiele taje­mnic, z łatwością mogę się pogodzić z jej taje­mnicą jeszcze jedną.

Dziękuję za wszystkie emocje lektury, nie wiem jeszcze, kto po mnie dorwie się do maszynopisu.

Pozdrawiam Cię, życzę dobrych świąt –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content