Obróbka, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/2000

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

OBRÓBKA

Warszawa, 1 listopada 1999

Drogi Henryku,

rozbisurmaniłeś mnie swoimi telefonami, olśniły mnie Twoje opowieści sardyńskie, ja Tobie o podróży do Saarlouis dopowiedziałem też prawie wszystko.

Jestem przeciw, żeby rozmowy telefoniczne zastąpiły korespondencję, wbrew powiedzonku między gesagt i gemacht duża różnica, choć nie wiadomo, czy między geschrieben i gemacht mniejsza.

Pisałem Ci już o sztuce mówienia i o mistrzach tej sztuki, dotyczyło to wyłącznie oratorstwa, ze sztuką opowieści mówionej inna sprawa, bardziej zawikłana.

Znakomitymi mówcami bywają znakomici pisarze, te dwa talenty nie muszą być rozłączne, talent narracyjny na żywo prawie nigdy nie idzie w parze z talentem pisarskim.

Właściwie nie znam dobrego przykładu takiego połączenia, poza jednym, tym z legendy. Poza przykładem Henryka Rzewuskiego, jeśli wierzyć Mickiewiczowi.

Wśród wszystkich znanych mi pisarzy talen­ty opowiadacza skromne, im pisarz wybitniejszy, tym skromniejsze, choć nie chcę powie­dzieć, że najwybitniejszym pisarzem, jakiego znam, jest Bohdan Zadura.

Przeskakuję myślą z pisarza na pisarza, jakaż prawidłowość, że mówią mało, z oporami, niechętnie. Częściej mają talent słuchania niż mówienia, częściej potrafią pytać niż opowiadać.

Mistrzem zadawania pytań był Adolf Rudnicki, odkryłem to przy pierwszej z nim roz­mowie, gdy mnie zaprosił do siebie na kolację (było to w roku 1954, tak, tak). Jego sztuka w tym względzie później zawsze mnie deprymo­wała.

Fenomen rozdzielności talentu opowiadania w żywej mowie i talentu pisarskiego jest dla mnie zagadką o fundamentalnym znaczeniu.

Stawiam, jak wiesz, język mowy nad języ­kiem pisma, więc trzeba by i sztukę opowiada­nia na żywo stawiać ponad literaturą, ale ona jest dziś w zaniku, stała się zabytkowa, zdarza się już tylko jak cud albo trwa w ukryciu, w niedostępności, w zamknięciu.

Najprawdopodobniej trwa i kwitnie u dzieci i w młodości, realizuje się w ulotnych formach, w płynnych kręgach, w zupełnej nieświadomości swojego istnienia.

Może hasło Edwarda Stachury – Wszystko jest poezja – było nazwaniem tego nieuchwytnego bytu językowego, którego istnienie on tylko przeczuwał i tylko takim lub innym znakiem literackim sygnalizował.

Może takimi właśnie inwersjami jak ta w haśle.

Wszelakie inwersje są dla mnie zawsze nie ułomnością, lecz znakiem życia form językowych, które wymagają takiej obróbki, dzięki której kamienie dają się ułożyć w mur.

Urok Twojej polszczyzny mówionej tkwi w procedurach nieustannej obróbki, na którą wskazują wielopostaciowe inwersje.

Nie wiem, czy Twoja gładka polszczyzna podobałaby mi się w równym stopniu. Za gładkością nie przepadam.

Ściskam Cię mocno –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content