Oczywistości 2, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

OCZYWISTOŚCI (2)

Warszawa, 29 kwietnia 2001

Drogi Henryku,

po dwóch lamentacyjnych listach chcę Ci napisać coś w innym duchu, umożliwia mi to lektura czegoś z innej dziedziny sztuki i z in­nej dziedziny krytyki.

Nie od dziś podziwiam aż do zazdrości ta­kie teksty krytyki artystycznej, jakie prawie nie mają swoich odpowiedników w krytyce literackiej, która interesując się literaturą prze­stała się zajmować sztuką w literaturze.

Latami pamiętam takie świadectwa wtajem­niczenia w którąś z dziedzin sztuki, w jakich widzę dowód jednoczesnego wtajemniczenia w to wszystko, co jest sztuką w literaturze.

Wierzę lub chcę wierzyć, że twórcy takich świadectw nie byliby w stanie mylić Gusta­wa Herlinga-Grudzińskiego z Witoldem Gom­browiczem, Czesława Miłosza z Jarosławem Iwaszkiewiczem, Zbigniewa Herberta z Tade­uszem Różewiczem.

Twórcy takich pamiętnych dla mnie świa­dectw – Michał Walicki, Stefan Jarociński, Urszula Czartoryska, Konstanty Jeleński, Ali­cja Kępińska, Mariusz Tchorek – ujawniają, że wtajemniczenie w sztukę może być dla czło­wieka najważniejszym wtajemniczeniem, ono jest dostępne, niezawodne i –jako jedyne spo­śród wszystkich – całkowicie sprawdzalne.

Piszę to pod wpływem lektury rozmowy z Jaromirem Jedlińskim pod tytułem O Tade­uszu Kantorze i Mirosławie Bałce (rozmawia Rafał Jakubowicz) w „Opcjach” (2001 nr 1).

Jaromir Jedliński (zetknąłem się z nim bez­pośrednio na imprezie redakcji „Twórczości” w Łódzkim Muzeum Sztuki, czytałem kilka jego tekstów) wypowiada się o artystach doskona­le sobie znanych, z którymi współpracował latami (z Mirosławem Bałką chyba od same­go początku), których rozumie w ich uwarun­kowaniach i w ich dążnościach artystycznych tak dobrze, że może na podstawie tej wiedzy i tego rozumienia formułować filozofię przezna­czeń sztuki szczególnie mi bliską, choć wy­prowadzoną z innego niż moje wtajemnicze­nia w sztukę.

Filozofia uniwersalności, która uznaje ści­sły związek uniwersalności z tym, co najbar­dziej własne u artysty i lokalne, jest czymś niemal oczywistym i jednocześnie czymś nie do pojęcia dla tych, których wtajemniczenie w sztukę omija.

Oni słyszeli, że uniwersalna jest Matka Grakchów, więc nie zgodzą się, że uniwer­salny może być Portret matki Kantora, oni Pamiątki Pierwszej Komunii św. Mirosława Bałki nie skojarzą z Ganimedesem i podwór­ka w Wielopolu z Akropolem.

O Tadeuszu Kantorze wiem to i owo sam z siebie i o jego sztuce mam własne zdanie, do Mirosława Bałki przekonuje mnie to, co mówi o nim Jaromir Jedliński. Ale nie miałbym mu za złe, gdyby się w sprawie Bałki pomylił. Wtedy ważna by się stała zagadka pomyłki, zagadki pomyłek są bardziej długowieczne niż same dzieła.

Z samych pomyłek (prawie) jest zbudowa­na historia polskiej literatury, w historii lite­ratury jeszcze więcej pomyłek niż w krytyce, a krytyka polskiej literatury jest pomyłką do dna, choć z zupełnie innych powodów, niż sądzą nagle reanimowani stróże języka, któ­rym się wydaje, że język jest obiektem dla fry­zjerskich zabiegów.

Fryzjerskim językiem nie da się nic napi­sać. Ani opowiadania, ani powieści, ani sce­nariusza, ani także żadnej krytyki czegokol­wiek.

Wybacz zawirowania, ściskam Cię najczulej –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content