Ojcostwo, czytane w maszynopisie, Twórczość 9/1995

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

OJCOSTWO

Warszawa, 28 stycznia 1995

Kochany Darku,

Twój list zalatuje euforią i ekshibicją, tryska ekscesami, zalewa zalewajką.

Bardzo by mnie ten list ucieszył, gdyby jed­nocześnie nie umartwił.

Zamiast „ubogacić” (tak mówią) umartwia mnie Twoje źle poczęte słowo.

Piszesz: „ja buddowieję (nawet nie – dystowieję)”, z czego wynikałoby, że stać się Buddą jest mniej niż stać się buddystą.

Może Ty się przekłamujesz z zimnej preme­dytacji, z dwojga dobrego wolisz być Buddą niż buddystą, żeby nie podpaść.

To bym Ci mógł odpuścić, niedoróbstwa w neologizmach (i w porubstwie) nie potrafię ścierpieć.

Ostatecznie to ja wymyśliłem słowa pismatoł i pismatolstwo, bez których zwiędłyby polskie nauki o literaturze.

Ja też odkryłem Marka Słyka, który w neolo­gizmach był tak mocny jak nikt inny.

Bez tropsa i bez fumby czułbym się dziś w języku jak bez ręki.

Ganię Cię, ale i polaudzić muszę.

Masz rację, gdy piszesz, że muszę mieć spo­sób, żeby – nie sprzeniewierzając się Two­jemu dziełu o mnie: „Nie chce, nie żąda, nie rozkazuje” – do czegoś się zobowiązać.

Otóż, ja nie chcę, nie żądam, nie rozkazuję, ale wiem.

Wiem, że pisząc, co piszesz, myślisz, jak napisać dzieło o ojcostwie, jakieś swoje „w imię ojca”.

Moja wiedza jak wszystko jest po nic. Dobrze życzę, ściskam Was wszystkich –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content