copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
OSTRZEŻENIE
Warszawa, 8 grudnia 2001
Drogi Henryku,
Twoja telefoniczna reakcja na pochwałę błędów w Twoim elaboracie jubileuszowym na moją cześć jak cudowny lek.
W polszczyźnie jesteś dużo lepszy niż w polskości, gdybyś w polskości był bardziej zaawansowany, zareagowałbyś na te moje dwuznaczne (?) pochwały błędów może nie szablą (trudno szabelką wy wijąc na odległość tak znaczną), ale na przykład anatemą lub zakazem pisania i publikowania listów do Ciebie.
Coś takiego spotyka mnie nieraz, nie wyłączając okresu jubileuszowego, w którym w mniej fundamentalnych kulturach obowiązuje może jakiś czas ochronny.
W naszej kulturze, która Ciebie jeszcze mocniej pociąga niż Ferdinanda Neureitera kaszubszczyzna, łagodność zdarzała się tylko w sentymentalnych sielankach za czasów Kazimierza Brodzińskiego i nie pojawia się nawet przelotnie w czasach rozwijającej i kwitnącej gombrowiczologii, do której tak nierozważnie się przymierzasz.
Apeluję do Ciebie raz jeszcze z ostrzeżeniem, żebyś się dobrze zastanowił, czy masz szansę na tym wyjść dobrze i w ogóle cało.
Pisze mi ostatnio Juan Carlos Gómez, że jakiekolwiek jego prawo do interesowania się Gombrowiczem zostało radykalnie zakwestionowane, nie miał prawa korespondować z Gombrowiczem za życia, nie ma prawa pisać o nim teraz.
Do pisania do Gombrowicza był za młody, do pisania o Gombrowiczu teraz jest za stary.
Ty korespondujesz ze mną i rozmawiasz godzinami przez telefon ani pomyśląc, czy masz do tego prawo i stosowną licencję gombrowiczologicznych i, wstyd się przyznać, także berezologicznych autorytetów, które źródła intelektualnych klęsk Gómeza upatrują we mnie i w mojej intelektualnej zgubności dla wszystkich, którym sprzyjam.
Może i sieję nieszczęście wokół siebie, ale nie chcę siać i daję dowody tego w tym liście, ostrzegając Cię, żebyś nigdy nie pomyślał i nigdy nie mówił lub pisał, jak ważne dla Ciebie stało się Twoje spiknięcie ze mną.
Jeśli mimo wszystko nie zrejterujesz ode mnie i nie zejdziesz ze złej drogi, sam sobie będziesz winien i na mnie niczego nie będziesz mógł zrzucić.
Muszę się rozejrzeć za stosowną żoną, która będzie dbała i po mojej śmierci o moje dobre imię.
Chyba, że będziesz z nią w dobrej komitywie.
Ciężar spada mi z serca.
Ściskam Cię gorąco bez obciążeń –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy