Ostrzeżenie, czytane w maszynopisie, Twórczość 3/2002

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

OSTRZEŻENIE

Warszawa, 8 grudnia 2001

Drogi Henryku,

Twoja telefoniczna reakcja na pochwałę błę­dów w Twoim elaboracie jubileuszowym na moją cześć jak cudowny lek.

W polszczyźnie jesteś dużo lepszy niż w polskości, gdybyś w polskości był bardziej zaawansowany, zareagowałbyś na te moje dwuznaczne (?) pochwały błędów może nie szablą (trudno szabelką wy wijąc na odległość tak znaczną), ale na przykład anatemą lub zakazem pisania i publikowania listów do Ciebie.

Coś takiego spotyka mnie nieraz, nie wyłą­czając okresu jubileuszowego, w którym w mniej fundamentalnych kulturach obowiązu­je może jakiś czas ochronny.

W naszej kulturze, która Ciebie jeszcze mocniej pociąga niż Ferdinanda Neureitera kaszubszczyzna, łagodność zdarzała się tylko w sentymentalnych sielankach za czasów Kazimierza Brodzińskiego i nie pojawia się nawet przelotnie w czasach rozwijającej i kwitnącej gombrowiczologii, do której tak nierozważnie się przymierzasz.

Apeluję do Ciebie raz jeszcze z ostrzeże­niem, żebyś się dobrze zastanowił, czy masz szansę na tym wyjść dobrze i w ogóle cało.

Pisze mi ostatnio Juan Carlos Gómez, że jakiekolwiek jego prawo do interesowania się Gombrowiczem zostało radykalnie zakwestio­nowane, nie miał prawa korespondować z Gombrowiczem za życia, nie ma prawa pisać o nim teraz.

Do pisania do Gombrowicza był za młody, do pisania o Gombrowiczu teraz jest za stary.

Ty korespondujesz ze mną i rozmawiasz godzinami przez telefon ani pomyśląc, czy masz do tego prawo i stosowną licencję gombrowiczologicznych i, wstyd się przyznać, tak­że berezologicznych autorytetów, które źró­dła intelektualnych klęsk Gómeza upatrują we mnie i w mojej intelektualnej zgubności dla wszystkich, którym sprzyjam.

Może i sieję nieszczęście wokół siebie, ale nie chcę siać i daję dowody tego w tym liście, ostrzegając Cię, żebyś nigdy nie pomyślał i nigdy nie mówił lub pisał, jak ważne dla Cie­bie stało się Twoje spiknięcie ze mną.

Jeśli mimo wszystko nie zrejterujesz ode mnie i nie zejdziesz ze złej drogi, sam sobie będziesz winien i na mnie niczego nie będziesz mógł zrzucić.

Muszę się rozejrzeć za stosowną żoną, któ­ra będzie dbała i po mojej śmierci o moje do­bre imię.

Chyba, że będziesz z nią w dobrej komity­wie.

Ciężar spada mi z serca.

Ściskam Cię gorąco bez obciążeń –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content