copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
POETA
Warszawa, 25 stycznia 2004
Kochany Henryku,
w naszych gadaniach przez telefon tyle było o Miarach, od biedy da się to usprawiedliwić, ty to z pewnością rozumiesz, ale najważniejszym moim przeżyciem od Bożego Narodzenia, mówię o przeżyciu słowa, są wiersze Kazimierza Hoffmana, które otrzymałem na same święta.
Mówić o czymś takim przez telefon absolutnie bym nie mógł, a i pisać nie bardzo potrafię.
Słuchałem wczoraj z radia rozmowy o zbiorze Kos i inne wiersze, mówiono (Iwona Smółka, Tomasz Burek, Piotr Matywiecki) o wierszach Kazimierza Hoffmana z wiarygodnym uznaniem i z przyzwoitą kompetencją, a ja czułem jakąś wewnętrzną niewygodę, że mówi się tak pięknie, nie mówiąc o czymś najważniejszym, wiem jednak, że o tym mówić nie można i chyba nie należy.
Z poetą Kazimierzem Hoffmanem nigdy nie rozmawiałem na żywo, widziałem go – może – raz z daleka w towarzystwie Krzysztofa Nowickiego, było to prawie przed czterdziestu laty.
Korespondencyjny kontakt między nami (w postaci okazjonalnych gestów korespondencyjnych) trwa od roku 1999, myślę o tym i teraz to wyznaję, że jest to jedna z najważniejszych moich przyjaźni literackich wyłącznie przez słowo, przez Jego słowo Poety.
Nie znam wszystkich wierszy Kazimierza Hoffmana, dawną twórczość, jeśli nie liczyć ulotnych lektur, tylko z tego, co się znalazło w Przenikaniu (1996), mam jednak poczucie, że to, co znam, jest to brand szczery, żeby sięgnąć do najwznioślejszej rekomendacji.
Muszę to wszystko wyznawać dla samego napomknięcia, czym stał się dla mnie poetycki zbiór Kos i inne wiersze otrzymany od Kazimierza Hoffmana w przeddzień Wigilii, dlaczego tych wierszy nie mogę czytać poezjoznawczo, dlaczego są one słowem doskonałej pełni słowa.
Jeśli nie w ogóle, to u tego poety, indywidualnie, czyli w sztuce słowa niepowtarzalnie.
Znacznej części trzydziestu siedmiu utworów nie czytam po raz pierwszy, znam je z lektury pierwodruków, znam tak, że je natychmiast rozpoznaję w nowych kontekstach.
Te konteksty są tak ustalone, że zbiór tych wierszy można by nazwać poematem, tylko tytuł byłby wtedy niestosowny, choć rozumiem, że tytułu jak dla poematu autor nie potrzebował i w ogóle nie chciał.
Pełnia słowa u Kazimierza Hoffmana musi być poprzestaniem na swoim (po raz drugi ta sama najwznioślejsza rekomendacja), trzecią pozostawię dla siebie, domyślaj się jej, jeśli się domyślisz, to uznam, że już znasz polską poezję.
Na niedopowiedzeniu muszę poprzestać, nie wymieniłem wierszy Kazimierza Hoffmana wśród osiągnięć w poezji w roku 2003 tylko dlatego, że swój bilans (dla „Polityki”) układałem 2 grudnia, gdybym to robił w końcu miesiąca, Kazimierz Hoffman byłby pierwszy. Nie tylko w ubiegłym roku.
Kim jest Kazimierz Hoffman w dziejach polskiej liryki, tego też domyśl się sam, ja się tego domyśliłem.
Ściskam Cię najczulej –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy