copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
PRZEŻYCIE
Warszawa, 15 marca 2005
Kochany Henryku,
jak już wiesz, nie da się utrzymać nie tylko miesięcznej częstotliwości moich listów, ale i kwartalna stoi pod znakiem zapytania.
Mój ostatni list został napisany 21 listopada, więc koniec kwartału za pasem, a przecież nie wiem, kiedy list uda mi się skończyć.
Z moim pisaniem znacznie gorzej niż z czytaniem, wiem, co Ci chcę napisać, Ty wiesz to także, bo znasz moją opowieść telefoniczną, jak jednak przekazać to, czego przekazać ustnie nie sposób.
Opowiadam, co mi się przytrafiło dziesiątkom osób, tego, czego najistotniej doświadczyłem, nie opowiadam, bo sam nie wiem, czym to jest.
Zagrożenie życia istniało w tym raczej przed szpitalem i operacją niż w trakcie, ingerencja w punkcie centralnym ludzkiego organizmu nie jest jednak przeżyciem powszednim, po takim przeżyciu życie rozpoczyna się na nowo i nie ma w tym żadnej przenośni.
Przecież trzeba się uczyć patrzeć, słyszeć, mówić, stawiać pierwsze kroki, władać nogami i rękami.
Opowiedziała mi pielęgniarka, która mnie wiozła na salę operacyjną, że przez cały czas śmiałem się w głos (po narkozie?), tego absolutnie nie pamiętam, nie mam jednak podstaw, żeby jej nie wierzyć. Nie jestem jednak pewien, czy niepamięci umysłu nie przeczy pamięć cielesna, wydaje mi się, że moje ciało coś pamięta, myślę nawet, że moje ciało coś myślało samo z siebie, jakby poza moim umysłem.
Jak było, tego nie wiem, neurolog może mi dać odpowiedź teoretyczną, ona jednak może być odpowiedzią na wiarę (w naukę), ja mogę j ą przyjąć na wiarę z braku laku.
Po swojemu wiem, co przeżyłem. Przeżywałem aż potworną lekkość ludzkiego istnienia, taką j ego znikomość jak nigdy przedtem, ani wtedy, gdy polowano na mnie jak na zająca, ani wtedy, gdy sam robiłem wszystko, żeby nie żyć.
Wtedy odczuwałem tragiczną grozę zagrożenia największej wartości we mnie ulokowanej, teraz nie było we mnie nic, co mogło zostać zatracone, co byłoby do stracenia.
Wierz, nie wierz, to właśnie było moim przeżyciem i, jeśli się ze mną zgodzisz, moim egzystencjalnym objawieniem.
Wszystko jest niczym, choć może być takim strachem, jaki czułem, gdy ostatniego dnia przed szpitalem upadłem w swoim mieszkaniu i nie mogłem się doczołgać do niczego, o co mógłbym się tak oprzeć, żeby się podnieść i zadzwonić lub otworzyć drzwi, w małej przestrzeni holu i przedpokoju nie było możliwości takiego oparcia.
Wtedy strach kreował jakiś ciężar, potem już była zupełna lekkość i znikomość istnienia.
Tego właśnie się dowiedziałem przez swoje przeżycie i dowiaduję się przez to opisanie tego przeżycia. Nie myśl o tym.
Ściskam Cię i całuję najczulej –
Henryk
PS Prawdopodobnie można to było przeżywać z gruntu inaczej. Całuję. H.
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy