Rehabilitacja, czytane w maszynopisie, Twórczość 4/2003

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

REHABILITACJA

Warszawa, 11 listopada 2002

Kochany Henryku,

zdziwił Cię mój list o urlopie od czytania, o nieczytaniu, chcę Cię pocieszyć, że bez entuzjazmu, nie będę ukrywał, ale myślę o wy­dobyciu się ze stanu urlopowości.

Niedobory własnego entuzjazmu wyrównu­ją, nazwę to eufemistycznie, zachęty ze stro­ny innych.

Pytaniom, co ważnego przeczytałem w ostatnim czasie, towarzyszą jeszcze śmielsze, co napisałem, co piszę.

Brak mi odwagi, żeby wywalić najgłębszą prawdę, przestało mi się chcieć czytać, prze­stało mi się chcieć pisać.

Z tą najgłębszą prawdą, którą ujawnia na­wet jeden ze snów, nie mogę, niestety, się pogodzić, byłaby to bowiem zgoda na śmierć albo zgoda na taką postać życia, jaką świado­mie lub nieświadomie (raczej to drugie, na szczęście) narzuca medykom filozofia me­dyczna.

Ukrytym założeniem tej filozofii nie jest stan zdrowia, czyli wolność od medycyny, lecz przeciwnie, całkowite od niej uzależnie­nie.

Chory nie ma być zdrowy, lecz ma się le­czyć, leczyć z całego serca i ze wszystkich sił, ma poprzestać na zajęciach leczenia się, ma się do nich ograniczyć.

Jeśli z tym się pogodzi, nie ma prawa za­chciewać mu się czegokolwiek innego.

Może to oznaczać zgodę na egzystencję z ciśnieniem tętniczym poniżej 80 na 45, co może wystarczyć do spokojnego leżenia, lub zgodę na taką sytuację, gdy obsługa własnych potrzeb fizjologicznych wyczerpuje wszyst­kie siły żywotne.

Takiej filozofii idealnie sprzyja u nas orga­nizacja służby zdrowia. Drastyczności, o ja­kich piszę, mogą z powodzeniem zastąpić zabiegi o skierowania, recepty i wizyty, one mogą wypełnić cały czas temu, komu potrze­ba medycznej pomocy. Mój brak chęci do czytania i pisania może więc wynikać także z wymuszenia przez konieczności, z czegokolwiek wynika, nie mogę się z nim pogodzić.

Powolną rehabilitację zaczynam od czyta­nia wierszy, od lektury „Twórczości” i od „Regionów”, w których wyszukać można niejed­no do przeczytania.

Ze specjalną uwagą przeczytałem zakoń­czenie rozmów Ireny Vincenzowej ze Stanisławem Vincenzem („Regiony” 2002/1), czyli narrację o naturalnym (?) i szczęśliwym (?) umieraniu.

Zdumiały mnie listy „Geni” do Zofii Nałkowskiej, które cytuje Hanna Kirchner w swoim szkicu Ta tak niezwykła Genia, i tekst Henryka Paprockiego O księdzu Jerzym Klingerze (podtytuł), w którym prezentuje się ważną osobistość intelektualną.

Jak dalej będzie z pourlopową rehabilita­cją, Bóg raczy wiedzieć, chciałbym, żebyś i Ty mnie wspierał, apeluję o duchowe wspar­cie od Ciebie.

Ściskam Cię –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content