Sens, czytane w maszynopisie, Twórczość 6/2005

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

SENS

Warszawa, 14 października 2004

Kochana Alicjo,

a więc i to, poczta zwróciła mi wrześniową „Twórczość”, którą Ci wysłałem.

Gdziekolwiek jesteś, w szpitalu, u bliskich, nie mogę przestać do Ciebie pisać, choćby i w nieznane, w dudniącą pustkę świata.

Musi gdzieś trwać Twoje czytanie, niezna­nych słów Twojego „pana Jarosława”, powie­ści Wiesława Myśliwskiego, utworów Jana Drzeżdżona, opowiadań Andrzeja Łuczeńczyka, wierszy Piotra Cielesza, debiutów jak de­biut Jacka Dobrowolskiego i tylu innych Two­ich autorów.

Takie czytanie, jakie było Twoją radością najprawdziwszą z wszystkich radości, najdoskonalszą (i najbezpieczniejszą) formą blisko­ści z drugim człowiekiem, tym znanym lub nieznanym, kto napisał to, co Ci wznawia rado­sną lub bolesną siłę istnienia, budzi poryw serca do siebie znanego lub nieznanego, do do­brodzieja przez słowo, dla siebie, dla Ciebie.

Twoje czytanie utwierdzało mnie w moim czytaniu, ono nadal mnie w tym utwierdza, pozwala na wzniosłe wyrachowanie, że robię, co powinienem, zawsze, a więc i dziś, choć­by i tylko dla samego siebie.

Nic i nikt nie może mnie do tego zniechę­cić, dopóki będę mógł to robić, dopóki będę pamiętał, że to robiłem, kiedy mogłem.

Gdyby nie było Twojego czytania, moje czytanie nie miałoby tego sensu, jaki miało i ma. Bez Twojego czytania nie wierzyłbym w swoje, czyli nie wierzyłbym w nic, w jakikol­wiek sens. Muszę więc założyć, że robię, co robię, dla Ciebie i dla siebie, dla Ciebie choć­by tylko we mnie, dla Ciebie myślanej, pa­miętanej, istniejącej, trwającej.

Wdaję się nie w szaleństwo, jak mógłby ktoś pomyśleć, lecz popadam dokładnie w to samo, co robią wszyscy ludzie, budując sobie lub przyjmując jakikolwiek sens w absolutnym bezsensie wszystkiego.

To przecież jedno i to samo, czy przyjmuje się i wymyśla sensy bóstw, religie, filozofie, systemy, porządki, anioły, diabły, narody, pań­stwa, majątki, pokoje, wojny, wszystko, czego człowiek może chcieć i nie chcieć.

Ja u Ciebie i u siebie wypatrzyłem sens, któ­ry jest piękny, nikomu i niczemu nie szkodzi, jest absolutnie niewinny i bezpieczny, więc trzeba się tego trzymać, czego trzyma się Zosia w narracji Z głowy Janusza Głowackiego w ostatnim akapicie utworu.

Jej sens, kruchy bo kruchy, potwierdził się i spełnił, narrator, który pochował matkę i wrócił z konsolacji, w której uczestniczyłem, usłyszał słowa o tym sensie i tak się zadziwił, że skończył swój ą autobiografię. Tak to i jest, moja Kochana Alicjo.

Trzymajmy się, całuję Ciebie i Moją –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content