Skarb, czytane w maszynopisie, Twórczość 5/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

SKARB

Warszawa, 30 lipca 2000

Droga Alicjo,

nie myśl, błagam, o wysyłaniu mi czego­kolwiek, ja nic nie potrzebuję, z takimi prze­syłkami tylko kłopot.

To, że o mnie dobrze myślisz, jest dla mnie prezentem prezentów, od przyjaciół takiej dobrej myśli ciągle mi mało.

Od obcych na nic nie można liczyć, nawet na samą dobrą wolę, żeby bez powodu nie myśleć źle, z dezaprobatą, ze sprzeciwem.

Pod tym względem mało kto ma dziś jakie­kolwiek skrupuły.

Ja, jeśli mi się zdarzy, a zdarza się, że mam do kogoś lub do czegoś uprzedzenie, że dobrej woli nie mam wobec kogoś lub czegoś, nie pozwalam sobie na żadną manifestację złej woli.

Wolę ominięcia, uniki, wolę milczenie, naj­doskonalszą i – zdawałoby się – najbezpieczniejszą postać mowy.

Milczenie ma w sobie nic i wszystko, jest samą potencjalnością, czyli najlepszą postacią bytu, utrzymuje dobrą lub złą wolę w stanie pełnej neutralności, nie rozstrzyga, która z nich się urzeczywistni lub nie urzeczywistni.

Niechęć do urzeczywistnień potencjalności nie powinna być naganna, ponieważ wypada­łoby mieć orientację w ryzykowności urzeczy­wistnień.

Zaniechanie nie jest grzechem, jest cnotą przezorności, bezspornie najchwalebniejszą z cnót.

Brak uznania dla rezygnacji z urzeczywist­nień jest jednym z głównych źródeł wszelkie­go zła, ponieważ jest naruszeniem wolności w jej wymiarze najbardziej przyrodzonym i fundamentalnym.

Milczenie, jeśli pozostać w sferze mowy, strzeże przed ryzykiem zarówno dobrej, jak i złej woli, bo w jednej i drugiej kryje się ryzy­ko, chociaż w istotny sposób różne.

Mowa dobrej woli ujawnia zło z opóźnie­niem, mowa złej woli jest zła od samego po­czątku także wtedy, gdy bywa uzasadniona. Zwłaszcza we wszystkich sferach oczywistej niepewności, czyli w sprawach ludzkich i w sprawach sztuki.

Piszę to w czasie, gdy u nas istny terror złej woli. Spośród horrorów niewyobrażalnie groźnych wybieram obrzydliwość bez jakie­gokolwiek znaczenia, absolutne głupstwo.

W gazecie, którą stale kupuję, choć nieko­niecznie czytam, przeczytałem oskarżycielski list z żądaniami (do wszelkich możliwych władz) pozbawienia funkcji jednego z prezen­terów telewizyjnych (moim zadaniem akurat najlepszego).

Sam nie wiem, dlaczego o tej podłostce od kilku dni myślę, dlaczego akurat o tym do Ciebie piszę, przecież dzieje się to w kraju, w którym swój zły humor można leczyć oskarżeniem kogokolwiek na przykład o zbrodnie stanu.

Wielkie zło tkwi już w mikroskopijnym jego przejawie. Na szczęście, z dobrem nie jest inaczej, ono lubi poprzestać na małym.

Dlatego wszystkie Twoje dobre myśli o mnie są jak największy skarb.

Ściskam Ciebie i Moją, pozdrawiam –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content