copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
SKAZA
Warszawa, 31 sierpnia 1999
Droga Alicjo,
widzę, że list z 30 lipca czytałaś przed wysyłką 16 sierpnia (poprawki), rozumiem Twoje kłopoty z wysyłką listów.
Wzmianki u Rajmunda Kalickiego o Izabeli Czajce-Stachowicz, która występuje u niego pod nazwiskiem Gelbhardt (chyba zła pisownia), wyzwoliły w Tobie tok wspomnień, które mi przypomniały Twoją, Henryka Tomaszewskiego i jej także opowieść o tym, jak Cię uratowała w czasie okupacji.
Historię uratowania siebie samej przez kowala Czajkę opisała ona sama w swojej powieści (Ocalił mnie kowal).
Rozumiem Twoje emocje, gdy o niej piszesz, była to kobieta jak huragan, pamiętam ją dobrze, choć zmarła trzydzieści lat temu, a przecież nie znałem jej tak dobrze jak Ty.
Myślałem o niej sporo, była to osoba tak ofiarna, jak o niej myślisz, i szalona w takim samym stopniu, ale mnie najwięcej mówi o niej jej pisanie.
W tym pisaniu jest ta sama skaza, która była w niej, złudzenie, że w pisaniu jak w życiu nie ma nic, na co nie byłoby sposobu.
Ona żyła i pisała tak, jakby nic nie wiedziała o niemożliwościach w jednym i w drugim.
W jej łgarstwach na żywo łatwiej było uwierzyć, ze w życiu nie ma niemożliwości.
W pisaniu niemożliwości są widoczniejsze, w pisaniu trzeba byłoby je obchodzić, ona tego nie umiała, nie wiedząc, że one nie dadzą się zignorować.
Wiedząc akurat to, myślę o niej nie gorzej niż Ty. Ty nawet się na nią stylizujesz, przepisuję Ci, co tak pięknie sama o sobie napisałaś: „Przetańczyłam i prześmiałam życie (jego kawał), ale zawsze otwarta i z rączkami wyciągniętymi do każdego, każdej, człowieka czy Przygody”.
Znam prawdę tego wspaniałego zdania.
Ściskam Ciebie i Moją –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy