Stylistyka, czytane w maszynopisie, Twórczość 1/2001

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

STYLISTYKA

Warszawa, 26 sierpnia 2000

Drogi Henryku,

ucieszyłem się bardzo, gdy mi powie­działeś, że znasz już powieść Javiera Mariasa, ucieszyła mnie Twoja pochwała mojej metafory, że jest ona budowlą ze słów luk­susowych na konstrukcji kilkudziesięciu słów pełnej mocy.

I ucieszyło mnie pytanie, jak to się wiąże z faulkneryzmem.

Przed laty (Proza z importu) pisałem wiele o faulkneryzmie u pisarzy latynoame­rykańskich, zwłaszcza u Marqueza, u niego był to faulkneryzm najgłębiej doświadczo­ny, dziś faulkneryzmem nazwałbym coś trochę innego, coś bez jakichkolwiek zna­mion personalności.

Dwom pisarzom nierównej rangi, Hemingwayowi i Faulknerowi, zdarzyła się świa­towa kariera o trwałym i powszechnym znaczeniu i jest to kariera, tak to trzeba nazwać, stylistyczna.

Jeden (Hemingway) upowszechnił na ca­łym świecie swój sposób literackiego użyt­ku z żywej mowy, drugi (Faulkner) wyna­lazł własną literacką postać mowy we­wnętrznej człowieka i ta jego postać mowy wewnętrznej zdominowała wszystkie inne jej postacie (także Joyce’a).

Stała się w ciągu kilku dziesięcioleci nie­mal światową manierą stylistyczną, którą z nazwiskiem Faulknera mało kto już kojarzy.

Pierwszy z polskich użytkowników faulknerowskiego wynalazku sam siebie uznał za wynalazcę i – zdaje się – do dziś w to wierzy (przez lat czterdzieści), choć chyba nie posuwa się do tego, żeby wierzyć, że to jego wynalazek tak się upowszechnił na świecie.

Ta postać mowy wewnętrznej upow­szechniła się, zbanalizowała, strywializowała, w Niemczech także rozpoznasz ją u trzeciorzędnych beletrystów.

Mnie zdumiewa jej kariera nie w prozie, lecz w pisarstwie intelektualnym, gdzie nie pełni już funkcji monologu wewnętrznego, lecz nakłada się na pozory naukowego – czyli, pożal się Boże, boskiego – obiektywi­zmu.

Może w literaturze filozoficznej – na przykład we francuskiej antropologii filozo­ficznej – ten styl pisarski jest dziś najży­wotniejszy (spójrz pod tym względem na Foucaulta lub Derridę), choć i u nas co zdolniejsi specjaliści od postmodernizmu faulkneryzują stylistycznie aż się kurzy.

Ten styl szczególnie owocnie współżyje ze skłonnością do pisemnej logorei (w roz­mowie mógłbym Ci wyrecytować jednym tchem dziesiątki nazwisk).

W powieści Serce tak białe daje się narra­cyjny popis taką stylistyką, od stylistyki Faulknera i nawet wczesnego Marqueza odchodzi się w tym popisie bardzo daleko, wszystko jednak ma w nim (w popisie) precyzyjne uzasadnienie.

Opowiada zawodowiec i mistrz tej postaci słowa, w jakiej, tak wierzą j ej użytkownicy, o człowieku da się powiedzieć wszystko, co jest o nim do powiedzenia.

Ocean takiego słowa zderza autor tej po­wieści z kilkudziesięcioma takimi słowami, jakie wygłaszają protagoniści Makbeta, jakimi Camilo José Cela opowiada losy ludzkie zbiorowości Hiszpanów w nieśmiertelnym Mazurku dla dwóch niebosz­czyków.

O tej powieści nigdy dość dobrego.

Ściskam Cię Henryku, pozdrawiam –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content