copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski
TOLERANCYJNOŚĆ
Warszawa, 15 czerwca 2002
Kochana Alicjo,
otrzymałem od Ciebie trzy listy, nie wszystko z nich odczytuję, cieszę się, że listy są. Sam opóźniam się w korespondencji z Tobą, mam dużo kłopotów, głównie ze zdrowiem, ale nie martw się o mnie, jakoś to będzie.
Nie do końca potrafię odczytać to, co piszesz o Hosannie, bądź wyrozumiała dla mnie, że ja książkę Rosanny czytam inaczej niż Ty.
Ta różnica ma swoje przyczyny w naszych charakterach albo w całkiem czym innym. Jeśli tę różnicę chciałoby się zredukować do tolerancyjności, myślę zwłaszcza o tolerancyjności wobec ludzi, to Tobie czegoś takiego – przynajmniej czasowo – jakby brakuje, może tego od początku miałaś mniej niż ja, może okrucieństwo doświadczeń Cię tego pozbawiło, u mnie w każdym razie jest tak, że możliwości pod tym względem wręcz mnie ratują, choć nie mogę powiedzieć, że jestem omijany przez okrucieństwo doświadczeń.
Nawet w ostatnim czasie, gdyby nie było we mnie zdolności lub łaski tolerancyjności, byłbym zmuszony do najdrastyczniejszych restrykcji w stosunkach z ludźmi, łatwiej bowiem zdobyć się na tolerancję dla zła najjawniejszego z jakim takim polotem niż dla małoduszności tak w sobie zapiekłej, że odbiera rozum i inteligencję.
Stare słowo małoduszność najlepiej nazywa najrozmaitsze upośledzenia duchowe, które nie muszą zabijać rozumu i inteligencji dopóty, dopóki istnieją w stanie potencjalnym, w uśpieniu lub w utajeniu.
Gdy coś je wybije na niepodległość, biada rozumowi i inteligencji.
Nie ma co o tym się rozpisywać, obchodzi mnie nie tolerancja ze względu na tych, którym się ją okazuje, lecz jej zbawienność dla jej okaziciela.
Tolerancja, gdy się ją ma dla innych, jest najbardziej pomocna nam samym, brak tolerancji dla innych zwiększa nasz własny ciężar życia, czujemy się niemal winni, choć brak tolerancji nie może być winą.
Mnie w każdym razie zdolność do tolerancyjności ułatwia życie, łagodzi jego udrękę, dlatego w tolerancyjności widzę tylko same dobrodziejstwa.
Nie posądź mnie o żadną agitacyjność, ja nikogo na nic nie chcę nawracać, rozumiem potrzebę i konieczność zakazów, bardzo źle myślę o nakazach.
Pozdrawiam Ciebie i Moją, dziękuję, że zaczęłaś podpisywać listy swoim i jej imieniem –
Henryk
książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy