Trylogia, czytane w maszynopisie, Twórczość 7-8/2004

copyright © „Twórczość” & Grzegorz Robakowski

 

TRYLOGIA

Warszawa, 11 marca 2004

Kochany Henryku,

pisałem Ci w dwóch listach o poezji Kazi­mierza Hoffmana, z różnych powodów nie mogę o nim napisać inaczej niż w korespon dencji z Tobą, dzisiaj chcę Ci zapowiedzieć inną rzecz niezwykłą, która i dla Ciebie bę­dzie obowiązkowa.

O tym napiszę może jeszcze inaczej, więc dla Ciebie na razie tylko zapowiedź, mój nieznany, choć tak bliski, Juan Carlos Gómez napisał, nie waham się przed użyciem takich słów, swoje dzieło życia, tryptyk narracyjny o Witoldzie Gombrowiczu, który prywatnie nazywam trylogią, zauważyłeś już jej anons na okładce „Twórczości”.

Nie dziwię się, że zastrzygłeś uszami (jaki śmieszny ten zwrot), więc Ci przekazuję swo­je pierwsze wrażenia z lektury całości dzieła, które i Ciebie, wierzę w to najmocniej, zadzi­wi, w gombrowiczologii to rzecz absolutnie fundamentalna.

Będziesz to mógł czytać w trzech kolejnych numerach „Twórczości”, pierwszą część trylo­gii już w numerze majowym. Ta pierwsza część – Nowy przewodnik po Gombrowiczu – jest przenikliwą narracją o całości korespon­dencji Gombrowicza z Argentyńczykami w formie prezentacji wybranych kwestii gombrowiczologicznych.

Gombrowiczologia Gómeza nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek akademizmem, Goma działa jak pisarz, który dobiera się do źródeł swoich najważniejszych doświadczeń życiowych i do osoby i dzieła pisarza, który jako osoba i dzieło zaważył jak nikt inny nad jego życiem.

Piszę Ci słowa niewiarygodne i jednocze­śnie, wierzę w to niezbicie, pełnoprawne i prawdziwe, nikt przecież – wyłącznie z do­brej woli – nie zajmuje się drugim człowie­kiem tak istotnie najpierw przez dziewięć lat bezpośrednich lub korespondencyjnych kon­taktów i następnie przez dziesiątki lat po jego śmierci.

Bez tego właśnie trylogia Gómeza o Gom­browiczu w ogóle nie mogłaby powstać, wiesz przecież doskonale, jak powstają zwyczajne akademickie studia literackie, jeśli w grę nie wchodzi jakieś szczególne uzależnienie psy­chiczne lub społeczne od drugiego człowieka.

O Gomie, choć go bezpośrednio nie znam, nie da się powiedzieć, że mógłby być jemiołą na drzewie pod nazwą Gombrowicz, on nigdy nie traci nic ze swojej autonomii, ze swo­jej podmiotowości. Świadczy o tym najlepiej druga część tryptyku, Zobaczymy się w Bueno Saires, czyli ta część korespondencji Gó­meza z Gombrowiczem, którą Gómez dziś dysponuje, ta część ujawnia dramat duchowy między nimi.

W części trzeciej – Milonga dla Gombro­wicza – intelektualna rewelacja, prezentacja wreszcie rozumnej i przenikliwej lektury Dziennika, czyli tej części dzieła Gombrowi­cza, która uchodzi za najprostszą w lekturze, a jest, paradoksalnie, najtrudniejszą.

Nastaw się, Henryku, na emocje poznaw­cze najwyższej próby.

Ściskam Cię mocno –

Henryk

 

książki Henryka Berezy / teksty Henryka Berezy / epistoły Henryka Berezy / o Henryku Berezie napisali / galeria zdjęć Henryka Berezy

Skip to content